1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

McDonaldyzacja mody - echa berlińskiego Fashion Week

Agnieszka Rycicka20 stycznia 2013

Wybieg, internet, a chwilę później nosi to ulica. Głód nowości zaspokajany jest najczęściej tandetą: byle szybciej, byle najprościej. Jednak coraz więcej projektantów mówi „STOP” pustym kaloriom w modzie.

https://p.dw.com/p/17Nbr
The model Lexy Hell presents a creation at the "Kauffeld Jahn Couture" show during the fashion week in Berlin Germany, 14 January 2013 at nhow hotel. Twice a year Berlin becomes an international location for fashion and lifestyle topics. Photo: Jens Kalaene/dpa +++(c) dpa - Bildfunk+++
"Kauffeld Jahn Couture", Fashion Week 2013, BerlinZdjęcie: picture-alliance/dpa

Dziś ostatni dzień berlinskiego tygodnia mody Fashion Week. Przed fanami mody jeszcze tylko kilka przystanków: Nowy Jork, Mediolan i Paryż. Jednak zanim ostatnia modelka zejdzie z wybiegu w Paryżu, w witrynach wielu sieciówek zagoszczą nowojorskie trendy. Zdjęcia, nagrywane w ukryciu filmy z pokazów mody, w tym również z tych berlińskich, idą w świat i natychmiast są wdrażane do masowej produkcji: wykonywane z tanich materiałów, w państwach, w których koszty pracy są najniższe. Byle szybko, byle maksymalnie wykorzystać trend. Jak wyśledził „New York Times" giganci mody, jak chociażby firma Inditex, do której należy marka ZARA potrzebują zaledwie dwóch tygodni na wdrożenie nowego modelu do produkcji.

Szafy pełne fast-foodu

Tymczasem dziś życie takich Must-have jest relatywnie krótkie – kilka tygodni później znikają z wystaw sklepowych i zalegają gdzieś na dnie szafy. Sieciowi producenci dostarczają na rynek dwanaście kolekcji rocznie, podkręcając jeszcze bardziej popyt niewypowiedzianym głośno hasłem: bierz dziś, bo jutro już tego nie będzie. To tzw. Fast-Fashion, albo McFashion: puste kalorie, które zapychają szafy, bo tylko na krótko zaspokoiły apetyt na nowe ciuchy. Bo wystawy sklepowe kuszą każdego dnia od nowa. Jak się okazuje, także renomowane domy mody starają się dotrzymać kroku i nadążać za potrzebami rynku: zamiast dotychczas dwóch kolekcji rocznie większość z nich dodatkowo przygotowują kolekcję „międzysezonową”

Fashionshow des - Green Show Room Greenshowroom - bei der - Mercedes-Benz Fashion Week Berlin - im Hotel Adlon in Berlin
Greenshowroom podczas Fashion Week w BerlinieZdjęcie: picture alliance/Eventpress Herrmann

„Moda została wręcz stworzona do wychodzenia z mody”

Tak podobno mawiała Coco Chanel. Pożądanie i rozpalanie namiętności do nowego, do bycia modnym, od lat jest motorem napędowym całej branży, biznesu, który należy prowadzić w tempie gwarantującym utrzymanie się na rynku; niemal takim, jaki panuje za kulisami wybiegów: stosy ubrań, duszące opary lakieru do włosów, sznurowane w pośpiechu gorsety, rwane na modelkach rajstopy. Również projektantka Mareike Ulman tuż przed pokazem podczas Fashion Week uwija się, jak w ukropie, chociaż akurat dla niej moda jest wszystkim, tylko nie morderczym tempem; zamiast projektować zupełnie nową kolekcję w każdym sezonie, raz w roku dodaje nowy model, który może być łączony z innymi, nadając stylizacji zupełnie nowy wygląd. I tak z 45 propozycji zaprezentowanych podczas Fashion Week w Berlinie tylko dziesięć było premierami.

Mareike Ulman Bild: Petrov Ahner zu Berlin Fashion Week 2013 photo taken at Mareikes Shop in Neukölln Deutschland Berlin September 2011
Mareike Ulman, projektantka mody nie bierze udziału w wyściguZdjęcie: Petrov Ahner

Pięć ciuchów z jednego

To co robi Ulman śmiało można przypisać do kategorii Slow Fashion – pod tym hasłem kryje się tendencję do "zwalniania" i bardziej świadomego obcowania z modą, krótko mówiąc: moda świadoma. W ten trend doskonale wpisuje się moda na odzież z naturalnych materiałów, albo z materiałów uzyskanych z recyclingu, rzeczy z second handów, mało znane, lokalne marki, albo tzw. evergreeny, którym wychodzenie z mody zajmuje dziesięciolecia.

Ulman szyje w zasadzie tylko z naturalnych tkanin. Jej projekty łączą w sobie wielofunkcyjność i ponadczasowość. Zdaniem projektantki pogoń za nowinkami też może być szalenie nudna. Do tego tylko w Niemczech w 2010 roku na śmietniku wylądowało 100 tysięcy ton odzieży.

Chinese factory workers make clothes to be exported at a garment factory in Haian county, Nantong city, east Chinas Jiangsu province, 21 May 2009.Chinas exports narrowly edged ahead of those from Germany in the first six months of the year, new figures showed on Monday (24 August 2009), in a fresh sign that the latters status as the worlds leading exporter is at risk. China exported goods worth $521.7 billion in the first six months of this year, while Germanys total was $521.6 billion, the Geneva-based World Trade Organisation reported.. Foto: Qiu wenshan/Imaginechina +++(c) dpa - Report+++
Tania produkcja umożliwia masowy zalew tandetnymi produktami na całym świecieZdjęcie: picture-alliance/ dpa

ZOBACZ: NIemiecki świat mody [GALERIA] >>

Eko jeszcze w tyle

Zdaniem znawców tematu tendencja powoli odwraca się, jednak brak jest precyzyjnych danych statystycznych, potwierdzających zmianę sposobu myślenia o modzie. Niestety brak jest też danych na temat mody eko, a wzrost jej popularności można jedynie potwierdzić rosnącą w Europie liczbą obrotu bawełną i ilością producentów takiej odzieży. Wg blogerki Kirsten Brodde, udział ekomody w rynku nie przekracza jednak 5 procent. Jej zdaniem głównym plusem dzisiejszej dyskusji na temat McDonaldyzacji w modzie jest m.in. fakt, że takie sieci, jak Uniqlo i Zara Levi's zobowiązały się do wyeliminowania do 2020 wszystkich niebezpiecznych chemikaliów wykorzystywanych w procesie produkcji.

dpa / Agnieszka Rycicka

red. odp.: Małgorzata Matzke