1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki spór o sens i skutki powtarzania klasy

Sabine Damaschke / Andrzej Pawlak31 marca 2013

Powtarzanie klasy przez uczniów nie radzących sobie z nauką, kosztuje niemieckich podatników miliard euro rocznie. Niektóre kraje związkowe noszą się z zamiarem zniesienia tej praktyki.

https://p.dw.com/p/187QB
Zdjęcie: Fotolia/Mikael Damkier

Klasę powtarzali Winston Churchill i Albert Einstein. "Siedział" także obecny kandydat SPD na urząd kanclerza RFN Peer Steinbrück i jakoś mu to nie przeszkodziło w karierze. Zdarza się, że są oni stawiani za wzór uczniom, którzy muszą powtarzać rok szkolny. W Niemczech jest ich około 160 tysięcy rocznie.

Martin Tenhaven, dyrektor gimnazjum im. Leibnitza w Essen, jest zdania, że używanie ich przykładu jako argumentu na pocieszenie uczniów, którzy zostali na drugi rok w tej samej klasie, nie wytrzymuje krytyki. Tam bardziej nierozsądne jest bagatelizowanie tego problemu poprzez nazywanie go żartobliwie "rundą honorową".  

Jugendliche Heinrich-Hertz-Europakolleg
Zagrożeni powtarzaniem klasy uczniowie wymagają zwiększonej opieki nauczycieliZdjęcie: DW/ J. Mahncke

W kierowanej przez niego szkole od niespełna dwudziestu lat obowiązuje zasada wspierania uczniów, którym grozi powtarzanie klasy, żeby do tego nie dopuścić. Wyniki są na tyle zachęcające, że Klauss Klemm, który prowadzi badania naukowe nad tym zjawiskiem, uznał je za warte bliższej analizy. W tym gimnazjum na drugi rok zostaje zaledwie jeden procent uczniów. Niemiecka średnia wynosi 21 procent, przy czym chodzi tu o uczniów w wieku do 15 lat.

Jak mobilizować do nauki?

Zdaniem Klaussa Klemma, który w roku 2009 wyliczył, że powtarzanie klasy kosztuje Niemcy miliard euro rocznie "rezultaty uzyskane w gimnazjum im. Leibnitza dowodzą, że te pieniądze z dużo lepszym skutkiem możnaby przenaczyć na dodatkowe zajęcia z uczniami nie radzącymi sobie z programem szkolnym".

To prawda, że dodatkowa pomoc mogłaby dać pożądane efekty, choć może nie w przypadku każdego ucznia, ale także wśród pedagogów od lat toczy się spór na temat celowości pozostawiania "nieuków" na drugi rok. Przybrał on na sile kiedy rząd krajowy Dolnej Saksonii ogłosił na początku stycznia, że chciałby z tego zrezygnować i nasilić indywidualną pracę nauczycieli z trudnymi uczniami. Z podobnym zamiarem noszą się władze Hamburga, Berlina i Nadrenii-Palatynatu.

Klaus Klemm Generationenwechsel Bildungsforschung Bildungsplanung
Prof. Klaus KlemmZdjęcie: Klaus Klemm

Przeciwnicy zniesienia praktyki pozostawiania uczniów na drugi rok argumentują, że taka decyzja odebrałaby wielu uczniom motywację do zwiększenia wysiłku w opanowaniu przedmiotów, które sprawiają im trudności. Ciekawe, że za utrzymaniem dotachczasowego systemu opowiada się aż 85 procent samych uczniów i 73 procent mieszkańców RFN, ankietowanych w tej sprawie.

Po co ta dziwna dyskusja?

Niemieckie rozterki nie znadują zrozumienia ani w krajach, w których powtarzanie klasy jest zasadą nie podlegającą dyskusji, ani tam, gdzie dawno już z tego zrezygnowano. Najwięcej uczniów zostaje na drugi rok w tej samej klasie we Francji, Hiszpanii i w Luksemburgu, bo aż ponad 30 procent. We Francji od czasów rewolucji wymaga się od uczniów sporego wysiłku, a straszak powtarzania klasy uważa się w niej za skuteczny doping.

Zgoła inaczej jest w Finlandii, Norwegii oraz Danii. Te trzy kraje przodują w UE w poziomie nauczania, choć niemal żaden uczeń nie zostaje w nich na drugi rok. Nie "siedzi" się także w Wielkiej Brytanii ani w Japonii. Okazało się bowiem, że znacznie lepsze wyniki dają inne motody mobilizowania uczniów.

Na celowość dyskusji w sprawie wad i zalet powtarzania roku szkolnego wskazuje dyrektor szkoły realnej w Lindlar koło Kolonii, Lüder Ruschmeyer. - Ma ona sens, pod warunkiem innego rozłożenia akcentów. Trzeba zastanawiać się nie tyle nad utrzymaniem lub zniesieniem powtarzania klasy, tylko spróbować odpowiedzieć na pytanie, dlaczego niektórzy uczniowie zostają na drugi rok i kim oni są - mówi.

Schulleiter der Realschule Lindlar, Lüder Ruschmeyer
Lüder RuschmeyerZdjęcie: Realschule Lindlar

W jego szkole przyjrzano się temu uważniej po opublikowaniu w 2009 roku wyników badań Klausa Klemma, o czym była mowa wyżej. Okazało się, że z pedagogicznego punktu widzenia decyzja o pozostawieniu ucznia na drugi rok była niesłuszna aż w 80% przypadków. - To zachęciło nas do uczynienia wszystkiego co możliwe, aby tego unikać - oświadzył reporterce DW Lüder Ruschmeyer.

Na drugi rok zostają najczęściej chłopcy w wieku pokwitania, mający z tego powodu kłopoty ze sobą i kolegami oraz rodzicami. Trzeba im pomóc, ale w inny sposób. Powtarzanie klasu w ich sytuacji nic nie zmieni. Ogólnie rzecz biorąc pozostawienie ucznia na drugi rok jest konieczne tylko wtedy, kiedy ten bardzo długo chorował lub jest dużo młodszy i dużo bardziej niedojrzały od swych rówieśników. 

Sabine Damaschke / Andrzej Pawlak

red.odp.: Barbara Cöllen