1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sporny leasing pracowniczy

1 maja 2012

Centrala związkowa DGB z okazji 1 Maja wzywa do walki z leasingiem pracowniczym.

https://p.dw.com/p/14nXQ
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

W ostatnich latach leasing pracowniczy stał się w Niemczech metodą zatrudniania o największym potencjale wzrostu. Od połowy roku 2003 do połowy roku 2007 liczba osób pracujących w ten sposób zwiększyła się ponad dwukrotnie. Obecnie wynosi ona około 900.000, co stanowi niecałe trzy procent wszystkich zatrudnionych. W Niemczech działa około 17.500 agencji pracy tymczasowej.

Szansa na sukces, czy spadek do drugiej ligi?       

Za błyskawiczny rozwój leasingu pracowniczego w Niemczech odpowiada były kanclerz z ramienia SPD, Gerhard Schröder, który dostrzegł w nim instrument ożywienia gospodarki i szansę na zmniejszenie bezrobocia. Za rozluźnieniem przez niego przepisów w tej materii krył się zamysł ułatwienia życia przedsiębiorstwom, które dzięki zatrudnianiu dodatkowych ludzi, wynajętych od firm zajmujących się leasingiem pracowniczym, mogły wywiązać się z pilnych zamówień eksportowych. Niezależnie od tego były kanclerz żywił nadzieję, że wynajem pracowników pomoże wielu bezrobotnym znalezienie stałej i dobrze płatnej pracy, kiedy tylko pokażą na co ich stać podczas pracy okresowej.

Gorącym zwolennikiem lesingu pracowniczego jest Marcel Speker, rzecznik Zrzeszenia Agencji Pracy Tymczasowej IDZ, który podtrzymuje tezę, że "jest on bardzo ważnym instrumentem na ryku pracy". Na poparcie tej opinii przytacza dane, świadczące o tym, że około jedna trzecia pracowników tymczasowych zostaje zatrudniona na stałe przez firmy, które ich wynajęły od agencji zrzeszonych w IDZ.

Marcel Speker Leiter Kommunikation beim Interessenverband Deutscher Zeitarbeitsunternehmen (iGZ) in Münster
Marcel SpekerZdjęcie: Marcel Speker

Inaczej widzi to Florian Lehmer z Instytutu Rynku Pracy i Zawodoznawstwa (IAB) w Norymberdze. To prawda, mówi, że część bezrobotnych znajduje w ten sposób z czasem lepiej płatną pracę, ale taka sztuka udaje się tylko nielicznym. Ich liczbę ocenia na siedem procent.

Dr. Florian Lehmer vom Institut für Arbeitsmarkt- und Berufsforschung in Nürnberg
dr Florian LehmerZdjęcie: Florian Lehmer

Jaka jest zatem prawda? Trzydzieści procent, czy tylko siedem?  Wszystko zależy od przyjętych kryteriów oceny. Lehmer zgadza się ze Spekerem, że "około 30 procent klientów agencji pracy tymczasowej znajduje po jakimś czasie stale zajęcie, niekoniecznie w swoim zawodzie, ale jeśli weźmie się pod uwagę grupę długookresowych bezrobotnych, dla których w pewnym sensie wymyślono agencje leasingowe, to stały etat zdobywa tylko siedem procent osób z tej grupy".

Wszyscy jesteśmy równi?  

Jak widać, na podstawie danych liczbowych nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy agencje pracy tymczasowej są odskocznią do znalezienia stałego zajęcia, czy też skazują swoich klinetów na grę w drugiej lidze zawodowej do chwili osiągnięcia przez nich wieku emerytalnego.

Ale nawet jeśli rację ma przedstawiciel zrzeszenia agencji leasingu pracowniczego, mówiący o jednej trzeciej szczęśliwców, którzy dzięki nim zdobyli stałe zajęcie, to co się dzieje z resztą? Ta sprawa stała się przedmiotem wzmożonej uwagi związków zawodowych i naukowców, analizujących zmiany na niemieckim rynku pracy.

Jednym z nich jest Alexander Herzog-Stein z Instytutu Gospodarki i Nauk Społecznych Fundacji im. Hansa Böcklera, który twierdzi, że pracownicy tymczasowi oddelegowani przez agencje leasingu pracowniczego zawsze są w dużo gorszej sytuacji od stałych pracowników zakładów, w których znaleźli tymczasowe zajęcie. "Nie ma mowy o realizowaniu w praktyce zasady równej płacy za równą pracę" - mówi.

Dr. Alexander Herzog-Stein
dr Alexander Herzog-SteinZdjęcie: Alexander Herzog-Stein

Związkowcy z kolei stoją na stanowisku, że firmy świadomie zatrudniają pracowników tymczasowych, bo tak jest dla nich taniej i wygodniej. Nawet wtedy, kiedy mogą zaoferować im stały etat, wolą wziąć kolejnego pracownika "z wypożyczalni". Mało tego. Zdarza się, że wypowiadają swym ludziom umowę po to, żeby natychmiast zatrudnić ich na tym samym stanowisku, ale za znacznie niższą pensję jaka przysługuje pracownikom tymczasowym, wynajętym z agencji. Tak postąpiła w roku 2009 sieć drogerii Tycoons Anton Schlecker, która w tym roku ogłosiła upadłość.

Schlecker Insolvenz Pleite Drogerie
Manipulacje zawiodły, Schlecker w końcu zbankrutowałZdjęcie: dapd

Związkowcy zdecydowali się wydać wojnę takim praktykom. Ich zdaniem, dumping płacowy jest nie do zaakceptowania. Podobnie jak zatrudnianie ludzi na głodowych stawkach wobec braku w Niemczech ustawowej płacy minimalnej. Z opracowania sporządzonego na zlecenie związku IG-Metall wynika, że nawet w tak szacownych i świetnie prosperujących firmach jak BMW i Porsche liczba pracowników tymczasowych jest o wiele za duża, jak na ich sytuację ekonomiczną.

Marcel Speker bagatelizuje ostre tony związkowców. "To należy do pierwszomajowego rytuału" - mówi. "Od pierwszego listopada tego roku zacznie obowiązywać w zrzeszeniu firm leasingu pracowniczego minimalna stawka godzinowa 8,19 euro w zachodnich landach Niemiec, która jest tylko minimalnie niższa od postulowanej przez związki zawodowe płacy minimalnej w wysokości 8,50 euro za godzinę. Nie ma więc powodu kruszyć o to kopii". Związkowcy widzą to inaczej. A jak, to się okaże podczas tegorocznych wieców i demonstracji pierwszomajowych.

Rolf Wenkel / Andrzej Pawlak

red.odp.: Alexandra Jarecka