1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"System Kohla" zastąpił "system Merkel"

Malgorzata Matzke16 sierpnia 2012

W czwartkowej prasie: krytyka "systemu Merkel" i berlińskich polityków, za sprawą których kuleje budowa nowego berlińskiego lotniska.

https://p.dw.com/p/15qLu
Zdjęcie: Reuters

Po krytyce kanclerz Merkel z ust Josefa Schlarmanna z chadeckiego Związku Klasy Średniej, Emder Zeitung pyta: "Kim jest ów Josef Schlarmann? I czym właściwie zajmuje się Związek Klasy Średniej? Te pytania zadawać będzie wiele osób, które dowiedziały się o filipice prezesa tego zrzeszenia. I na tym właśnie polega problem krytyków Angeli Merkel w łonie jej partii: nie ma wśród nich żadnego prominenta. Żaden z czołowych polityków chadecji nie pozwoliłby sobie na tak ciężki ostrzał szefowej partii i rządu. W rzeczy samej ma on nawet rację. Kto chce w CDU wspiąć się na sam szczyt, ten słowa krytyki zachowuje dla siebie. Jeżeli dokładniej przyjrzeć się "systemowi Merkel", można rozpoznać w nim stary wzorzec, który nosił miano 'systemu Kohla' ".

Landeszeitung zaznacza, że „Josef Schlarmann ulżył sobie i nic poza tym. Lecz równie dobrze mógł sobie zaoszczędzić obrachunku z "systemem Merkel", bo partia CDU po spektakularnych wzlotach i upadkach Kocha, Guttenberga i Wulffa i tak przerodziła się w najzwyklejszą "one-woman-show". Angela Merkel udoskonaliła tylko system Kohla. Większość wyborców nie dostrzega w niej jedynie polityk, dla której liczy się wyłącznie władza, lecz raczej naukowca-fizyka, działającego chłodno i z rozmysłem. Widzą w niej także kobietę, której niepotrzebny jest populizm, która ciężko pracuje i - ze względu na swe pochodzenie - jest właściwie nieprzekupna. Dziś nawet już ta ostatnia cecha wystarcza, żeby znaleźć się na czele najpopularniejszych polityków. Jest to może wyróżnieniem dla pani Merkel, ale jednocześnie świadectwem opłakanego stanu niemieckiej elity politycznej".

„Angela Merkel nie jest żadną wybitną polityk i przewodniczącą - uważa Leipziger Zeitung. W przeciwnym razie zadbałaby o to, by nie każda krytyka pod jej adresem była natychmiast dławiona jako obraza majestatu; by nie wszystko uważano za bezalternatywne, co wymyślono w Urzędzie Kanclerskim i wykonano przy pomocy jej wiernej świty. Piastując urzędy i stanowiska można bowiem wyjałowić się wewnętrznie. I ani człowiek się nie obejrzy, a po wyborczym trzęsieniu ziemi znajdzie się nagle nie tylko na ławce opozycji, ale i w dość ciężkiej depresji. SPD i FDP doświadczają tego co i raz. Natomiast CDU po długim żegnaniu się z "systemem Kohla" przekonała się, jak nisko można upaść. Niewykluczone, że wkrótce mogłoby się to powtórzyć". inżynierski

Wowereit ogołocił Berlin z wizji i siły

Muenchner Merkur pisze w związku z odroczeniem terminu otwarcia nowego berlińskiego lotniska: "Islamista strzeże budowy berlińskiego lotniska - jeszcze tylko tego brakowało w rozbrykanej stolicy burmistrza Wowereita. Fiasko budowy nowego lotniska już od dłuższego czasu nie jest jedynym kwiatkiem w stołecznym, bagnistym biotopie. W tych Atenach nad Szprewą niemiecki kunszt inżynierski i organizacyjny sam wystawia się na pośmiewisko całego świata. To samo można powiedzieć o rządzącym burmistrzu Berlina, którego jeszcze niedawno uważano za potencjalnego kandydata na kanclerza. Lepiej nie wyobrażać sobie sytuacji, w jakiej zarządzanie kryzysem euro wyglądałoby tak samo jak zarządzanie budową lotniska pod egidą szefa rady nadzorczej Klausa Wowereita. Berlińskie lotnisko jest zbyt ważne, by oddać je w pieczę polityków, których siły to przerasta, i którzy nawet nie mają tyle wstydu, by wycofać się z nadzoru nad budową".

Der Tagesspsiegel z Berlina zaznacza, że największą poboczną szkodą powstałą w związku z budową lotniska jest to, że gołym okiem widać, iż takie przedsięwzięcia jak igrzyska olimpijskie w Berlinie nie miałyby żadnych poważnych szans. "Bo kto miałby to zrobić? - pyta gazeta. Musiałby to być ktoś, kto wspiera idee, sam je kreuje i sprzedaje, tworzy pasujące do nich struktury, kto potrafi przekonać i kto czuje, gdzie coś działa, a gdzie nie. (...) Klaus Wowereit nigdy nie popierał żadnych wizji dla Berlina. A teraz miasto zostało ogołocone ze wszelkich iluzji - i tym samym z części swej siły; także za sprawą Wowereita".

Małgorzata Matzke

red. odp.: Iwona D. Metzner