1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

SZ o rządzie PiS: „Sprawa dla Brukseli”

Opr. Barbara Cöllen15 grudnia 2015

„Süddeutsche Zeitung“ wskazuje w artykule zatytułowanym „Przypadek dla Brukseli” na zapisy w traktacie UE pozwalające na wyciągnięcie konsekwencji wobec państw członkowskich UE łamiących wartości unijne.

https://p.dw.com/p/1HNst
Belgien Europaparlament Brüssel
Zdjęcie: picture-alliance/D. Kalker

Kto nie wie, na jakich wartościach opiera się Unia Europejska, powinien przeczytać Art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej mówiący o głównych wartościach Unii, pisze we wtorkowym (16.12.2015) wydaniu „Süddeutsche Zeitung“. „Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości”. W artykule w SZ chodzi o kwestię, czy postępowanie polskiego rządu ws. Trybunału Konstytucyjnego jest zgodne z zasadą państwa prawnego i czy jest to tylko wewnętrzną sprawą Polski. Autor komentarza Daniel Brössler stwierdza, że nie jest.

Traktat UE w Art. 7 reguluje jednoznacznie postępowanie w przypadku „ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie wartości Unii”. Rada UE, na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, „stanowiąc większością czterech piątych swych członków po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo członkowskie wartości, o których mowa w Art. 2”. Po takim stwierdzenie Rada może zadecydować o zawieszeniu niektórych praw dla państwa członkowskiego, łącznie z prawem do głosowania przedstawiciela rządu tego państwa w Radzie Europejskiej.

Dlaczego nie Węgry?

Dotychczas żadne z państw nie zostało w ten sposób przywołane do porządku, chociaż wyrażano ciągle wątpliwości co do praworządnego czy zgodnego z zasadami demokracji postępowania niektórych z nich, jak w przypadku Węgier. Brössler przypomina, że Wiktor Orban niedawno „głośno myślał” o wprowadzeniu kary śmierci i „zakończył to fantazjowanie”, kiedy przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział jasno, że „kto wprowadzi karę śmierci, nie ma czego szukać w Unii Europejskiej”. Dotychczas upiekło się Orbanowi w Brukseli, zauważa niemiecki dziennikarz.

Z Polską jest inaczej

Komisja Europejska powstrzymywała się dotychczas od reakcji na postępowanie nowego, prawicowo-konserwatywnego rządu PiS wobec wymiaru sprawiedliwości. Wg SZ rzecznik Junckersa powiedział lapidarnie, że sytuacja jest monitorowana, czym zajmuje się wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermanns. Lecz „niektórzy europosłowie uważają, że Komisja UE jest zobowiązana do działania”, pisze SZ i cytuje szefa komisji ds. zagranicznych Parlamentu Europejskiego Elmara Broka. Niemiecki chadek zaznaczył, że „komisja jest strażniczką traktatów” i musi kontrolować przestrzegania europejskich norm. „Nie może tak być, że ktoś tak długo majstruje przy sądownictwie, aż uzyska stan odpowiadający większości”, powiedział Brok w rozmowie z SZ. Inny eurodeputowany, którego cytuje gazeta, socjaldemokrata Arne Lietz podkreśla, że „demokracja nie może być podważana”. Europoseł chciałby, aby zaproszona do Parlamentu Europejskiego premier Beata Szydło odniosła się do stawianych rządowi zarzutów.

Daniel Brössler pisze w SZ także o obrońcach nowego rządu RP w Parlamencie Europejskim. Jest nim Hans-Olaf Henkel, który zasiada w PE we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów razem z europosłami PiS. 75-letni niemiecki parlamentarzysta twierdzi w rozmowie z SZ, że dziwi się, że przede wszystkim niemieccy politycy i niemieckie media tak reagują na nowy polski rząd, a CDU/CSU w PE „tak histerycznie oburza się Polską, a milczy na temat Węgier Wiktora Orbana”.

Nie wahać się wskazywać palcem

„Süddeutsche Zeitung“ przypomina, że z inicjatywy byłego szefa niemieckiej dyplomacji Guido Westerwellego w Unii Europejskiej stworzono tymczasem „ramy do dyskusji o deficytach praworządności”, jeśli nie chce się od razu grozić art. 7 Traktatu UE. Lecz Jean Asselborn, minister spraw zagranicznych Luksemburga, który w tym półroczu sprawuje przewodnictwo w Radzie UE twierdzi, że to nie wystarczy. Niemiecki dziennikarz cytuje w artykule wypowiedź luksemburskiego polityka dla serwisu internetowego „SpiegelOnline”: „Nie wolno nam się wahać przed wskazaniem palcem na te kraje, w których deptane są prawa podstawowe i konstytucja”.

Opr. Barbara Cöllen