1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

SZ: Wszechstronny tenor, który potrafi dobrze zaśpiewać zarówno w operze, jak i w operetce

Monika Skarżyńska24 maja 2014

„Tenory liryczne potrzebują uroku, elastycznego głosu z seksapilem i uniwersalności stylistycznej. Polak Piotr Beczała ma tych cech więcej niż trzeba” – pisze w dodatku festiwalowym „Sueddeutsche Zeitung” (SZ).

https://p.dw.com/p/1C64M
Tenor Piotr Beczala
Piotr BeczałaZdjęcie: Anja Frers/DG

„O tym, że jest to wszechstronny tenor, który potrafi dobrze zaśpiewać zarówno w operze, jak i w operetce i, oczywiście, zna się na repertuarze słowiańskim, potwierdza w znakomitym albumie obejmującym nagrania dwanaściorga artystów", zaznacza dziennik – Na płycie zawierającej arie włoskie i francuskie oraz ostatnim krążku z utworami Verdiego ukazującym stacje drogi artysty od sopranu lirycznego do „lirico spinto”, okazuje się nie tylko jako utalentowany tenor dzieł Verdiego; wczesne („Makbet”) napotyka późne („Aida”), a popularne napotyka mniej znane, lecz ekscytujące („Nieszpory sycylijskie”). Po urzekającym „Ingemisco” z „Requiem”, finałem i punktem kulminacyjnym jest duet przyjaciół z „Don Carlosa” w towarzystwie kolegi Mariusza Kwietnia” – ocenia SZ.

Gazeta informuje, że we wszystkich albumach wydanych nakładem małej monachijskiej wytwórni Label Orfeo International, dyryguje młody Polak Łukasz Borowicz, który pokieruje orkiestrą na koncercie galowym letniego festiwalu muzycznego w Ingolstadt. Dziennik donosi, że zespół zagra dokładnie dopasowane preludia i interludia: szwedzkiego króla w „Balu maskowym”, księcia w „Rigoletcie”, Werthera w operze Masseneta, Fausta Gounoda, ale także partie, których Beczała nigdy dotąd nie wykonywał na scenie, jak np. Cavaradossiego („Tosca”) czy Lohengrina, bohatera opery Wagnera.

SZ pisze, że w południowych Niemczech – przede wszystkim w Monachium – Beczała nie jest już nieznanym artystą. U boku Anji Harteros wystąpił w roli zakochanego, niepewnego, młodego Alfreda w „La Traviacie”. Również ostatnio można było go usłyszeć w „Rusałce” Dworzaka w inscenizacji Martina Kušeja.

Monachijski dziennik donosi, że Beczała miał 19 lat, kiedy po raz pierwszy usłyszał w radiu austriackiego śpiewaka Richarda Taubera i był zdumiony. SZ przytacza jego wypowiedź. – Mój Boże, Caruso po niemiecku, tu coś się nie zgadza. W opinii Beczały Taubera można stawiać na równi z wielkimi tenorami ery Schellacka, który miał szczęście, że Franz Lehar skomponował dla niego tak wiele utworów.

Zdaniem gazety, Beczała „spiera się z reżyserami, których pomysłów czasem nie realizuje bez sprzeciwu, lecz je ulepsza – jak sam podkreśla śmiało i szarmancko. Zawsze ma jednak odwagę i ciekawość, aby wypróbować coś niezwykłego w roli odgrywanej na scenie. Przykładowo w Salzburgu Polak zaśpiewał partię poety Rodolfa w „Cyganerii” jak intelektualista w czarnej peruce i okularach à la Johnny Depp – dokumentuje DVD. Można go było rozpoznać po jego charakterystycznej intensywnej, lecz słowiańsko brzmiącej barwie głosu. To, co jest typowe „dla zdolnego aktora Beczały, można było zobaczyć na premierze „Balu maskowego” Verdiego, wystawionego 20.01.2008 na scenie Opery Narodowej w Berlinie, na której wraz z Catherine Naglestad podczas gromkich braw po wykonaniu duetu odgrywał dalej scenę miłosną”. – No cóż, mamy już niebezpieczny zawód – wyznaje z uśmiechem w rozmowie z gazetą polski tenor.

Monika Skarżyńska

red. odp.: Iwona D. Metzner