1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szczyt G7. Chiny, szczepionki i… brexit

13 czerwca 2021

Grupa G7 obiecała darowiznę dodatkowego miliarda szczepionek. Mocno przeciągała linę w sprawie Chin. Obiecała szybszą walkę o klimat, lecz bez daty odejścia od węgla. A „wojna kiełbasiana” w Irlandii jest coraz bliżej.

https://p.dw.com/p/3uphN
Trzydniowy szczyt grupy G7 zakończył się w niedzielę [13.6.21] w Kornwalii
Trzydniowy szczyt grupy G7 zakończył się w niedzielę [13.6.21] w KornwaliiZdjęcie: Phil Noble/REUTERS

Trzydniowy szczyt grupy G7 zakończył się w niedzielę [13.6.21] w Kornwalii potwierdzeniem obietnicy, że członkowie tego klubu demokratycznych państw-bogaczy (plus UE) podarują biedniejszej części świata co najmniej dodatkowy miliard dawek szczepionek w przeciągu najbliższego roku. Jak po zakończeniu szczytu szacowała kanclerz Angela Merkel, to oznacza, że G7 łącznie przekaże 2,3 mld dawek do końca 2022 r.. Dodatkowe zobowiązanie Niemiec z Kornwalii to sfinansowanie dodatkowych 350 mln dawek. Prezydent Joe Biden przybył do Kornwalii z obietnicą 500 mln od USA (w tym 200 mln w tym roku), a UE jako całość już wcześniej obiecywała 100 mln w tym roku dla systemu Covax, z czego około jednej czwartej włoży Berlin.

– Naszym celem będzie wspierania nauki w misji skrócenia cyklu opracowywania bezpiecznych i skutecznych szczepionek, terapii oraz testów z 300 do 100 dni – ogłosili dziś przywódcy G7 z myślą o przygotowaniu świata na ewentualne przyszłe pandemie. Jednak w Kornwalii nie rozwiązano sporu o uchylanie patentów szczepionek covidowych, do czego wzywa Waszyngton, a czemu jest niechętna duża część Unii. W zapisach ze szczytu zapowiedziano dyskusje „o roli własności intelektualnej”, co w Brukseli z zadowoleniem uznano za sformułowanie „zrównoważone”, czyli  nic nierozstrzygające.

- Wybór Joe Bidena na prezydenta USA nie oznacza, że na świecie znikają problemy. Ale teraz możemy pracować nad nimi z nowym wigorem – powiedziała Merkel po zakończeniu szczytu. Jednym z tych problemów, do których wspólnego rozwiązywania namawia prezydent USA jest rosnąca siła Chin. Jednak podczas szczytu G7 zwłaszcza Niemcy, Włosi oraz szefostwo instytucji UE starało się temperować naciski USA na czarno-białe wpisanie Europy w starcie „świata demokracji” oraz „świata autorytaryzmów”, jak Waszyngton chciałby teraz ująć całościową rywalizację dowodzonego przez siebie bloku z Chinami.

Bruksela podkreśla, że jest świadoma systemowej rywalizacji z Chinami, ale zarazem spora część krajów Unii boi się, że Europa zostanie postronną ofiarą „nowej zimnej wojny” i będzie tracić na ruchach którejkolwiek ze stron. Podsycają to pretensje USA o unijno-chiński projekt umowy inwestycyjnej (CAI) z końca 2020 r., choć Amerykanie zaledwie parę miesięcy wcześniej wynegocjowali z Pekinem bardzo podobne warunki inwestycji bez żadnego oglądania się na UE.

Czy umowa CAI ma szanse na ratyfikację? - Chiny muszą poczynić znaczące postępy w rozwiązaniu problemu pracy przymusowej, zanim UE ratyfikuje umowę handlową – powiedziała Merkel. Na szczycie G7 ponownie wypomniano Pekinowi los Ujgurów, ale Unia całkowicie nie odpuściła planów ostatecznego zatwierdzenia umowy CAI za francuskiej prezydencji w Radzie UE w pierwszym półroczu 2022 roku.

Prezydent Biden przybył do Kornwalii z ideą stworzenia planu inwestycji w krajach rozwijających się, który byłby „demokratyczną konkurencją” dla chińskiego „planu pasa i szlaku” (BRI). Na szczycie G7 tylko wstępnie i dość ogólnikowo zgodzono się z takim projektem, choć – przynajmniej w oficjalnych sformułowaniach – bez wskazywania na amerykański priorytet przeciwstawiania się Pekinowi. A nawet premier Boris Johnson, gospodarz szczytu G7, wolał mówić o planie „pomocy zielonej, czystej i zrównoważonej”. - Wierzymy, że rozwój, wdrażanie i utrzymanie infrastruktury – prowadzone w sposób przejrzysty i zrównoważony finansowo, środowiskowo i społecznie – przyniesie korzystne rezultaty dla krajów i społeczności, które będą beneficjentami – zapowiedziała grupa G7. Ale opracowanie szczegółów odłożono do jesieni.

Chiny. Polska między USA i Niemcami

- UE jest niezwykle silnym i tętniącym życiem podmiotem, który ma wiele wspólnego ze zdolnością Europy Zachodniej do zapewnienia kręgosłupa, wsparcia dla NATO – powiedział Biden przy dziennikarzach na początku rozmowy z Emmanuelem Macronem. Ale europejsko-amerykańskie przeciąganie liny co do Chin  powróci już w ten poniedziałek [14.6.21] na szczycie NATO w Brukseli. Wspólne ćwiczenia wojskowe z Rosją po raz pierwszy sprowadziły chińską marynarkę wojenną do środka Europy, czyli na Morze Śródziemne już w 2015 r. A od tego czasu Pekin ogromnie rozbudował flotę morską, a także inwestował w krytyczną europejską infrastrukturę, w tym porty i sieci telekomunikacyjne.

Dlatego Biden chce dość mocno nakierować uwagę Sojuszu Północnoatlantyckiego na działania Chin, niemiecka dyplomacja jest jednak sceptyczna, a Polska w tej kwestii – jak wynika naszych rozmów w Brukseli – sytuuje się teraz w NATO pomiędzy podejściem USA oraz Niemiec. Chce bowiem mocnego trwania Sojuszu przy pierwotnej misji w Europie oraz jej bezpośrednim sąsiedztwie bez nadwerężania problemami chińskimi.

Przywódcy grupy G7 potwierdzili w Kornwalii dążenia do neutralności klimatycznej w 2050 r., lecz Unii i Wlk. Brytanii nie udało się uzyskać wspólnego zobowiązania G7 do odejścia od węgla w produkcji energii elektrycznej w latach 30. Pomimo starań m.in. ze strony Johnsona ostatecznie zabrakło też obietnicy, że większość nowych samochodów pasażerskich sprzedawanych  w grupie G7 w 2030 r. będzie bezemisyjna. A USA i Japonia pozostały przy swych zastrzeżeniach wobec unijnych planów „węglowej wyrównawczej opłaty granicznej” (CBAM), która wyrównywałaby cen towarów (w kilku najbardziej emisyjnych branżach) importowanych do UE z tych krajów, które nie walczą dostatecznie z emisjami CO2.

Natomiast na szczycie w Kornwalii zgodnie podkreślano, że odpowiedzią na koronakryzys musi pozostać stymulowanie gospodarek, co jest odmianą wobec czasów kryzysu finansowego sprzed ponad dekady. A potem kryzysu zadłużeniowego eurostrefy, podczas którego Unia odrzucała coraz częstsze wezwania USA do odpuszczenia austerity, czyli z zaciskania pasa.

Wojna kiełbasiana?

Pomimo nadziei Brukseli, że przy okazji szczytu G7 uda się nieco załagodzić pobrexitowe spory z Londynem o granicę między Irlandią Płn. oraz Irlandią, stało się zupełnie przeciwnie. Zgodnie z brytyjsko-unijną umową handlową Irlandia Płn. zasadniczo pozostała we wspólnym unijnym rynku (tylko w dziedzinie towarów), a to oznacza, że od lipca – po zakończeniu półrocznego okresu dostosowawczego – powinien zacząć obowiązywać m.in. zakaz wwozu niemrożonego mięsa (w tym kiełbas) do Irlandii Płn. z pozostałej części Zjednoczonego Królestwa.

Rozwiązaniem tego problemu byłaby umowa o wspólnych wymogach sanitaryjno-weterynaryjnych, ale rząd Johnson odmawia związania się unijnym prawodawstwem. Podczas kuluarowych rozmów z Macronem premier Wlk. Brytanii pytał, czy Francuz zgodziłby się na przewóz kiełbasy z Tuluzy do Paryża. Brytyjskie media żyły potem odpowiedzią Macrona, który miał uznać to porównanie za zupełnie nietrafione, bo – to wersja francuskich dyplomatów – Paryż i Tuluza nie leżą na odrębnych wyspach albo – to wersja cytowana przez część brytyjskich mediów – Paryż i Tuluza to części jednego państwa w przeciwieństwie do Ulsteru.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>