1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Tabu: Jakich tematów unikają Niemcy?

25 maja 2019

O czym Niemcy wolą nie rozmawiać? O uchodźcach? A może o islamie? Sondaż daje odpowiedź na to pytanie.

https://p.dw.com/p/3J4mq
Mann mit Pflaster vor Mund
Zdjęcie: Fotolia/Mirko Raatz

W USA Donald Trump sprawił, że w niektórych rodzinach i wśród przyjaciół nie mówi się na temat osoby prezydenta. W Wielkiej Brytanii podobnym, niewygodnym tematem stał się brexit. W Niemczech z kolei wielu ludzi za drażliwy temat uznaje problemy związane z uchodźcami. Wolą się w tej kwestii nie wypowiadać. Nawet w gronie przyjaciół i znajomych, a tym bardziej publicznie.

"Co jest dziś drażliwym tematem, na którym się można sparzyć, jeśli się go poruszy?" - spytał Instytut Badania Opinii Publicznej Allensbach 1283 osoby w całych Niemczech, wybrane jako próba reprezentatywna. Z podanych 14 możliwych odpowiedzi aż 71 procent ankietowanych odparło, że takim tematem są uchodźcy. Na drugim miejscu znalazł się islam.

Profesor Renate Köcher
Prof. Renate Köcher, szefowa Instytutu Badania Opinii Publicznej w AllensbachZdjęcie: DW/K.-A. Scholz

Rozdźwięk między elitą i społeczeństwem

Prowadząca badania prof. Renate Koecher napisała w artykule gościnnym dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung", że "wzburzenie z lat 2015-2016 (wywołane napływem uchodźców do Niemiec - red.) w znacznym stopniu opadło. Pozostało wrażenie, że elity nie traktują wystarczająco poważnie obaw i trosk społeczeństwa, a nawet żywią wobec niego podejrzenia".

Także w przypadku trzeciego tematu, mogącego uchodzić za tabu, uczestnicy badań woleli wypowiadać się ostrożnie. Chodziło o uczucia narodowe i patriotyzm. Zwłaszcza w przypadku patriotyzmu można mówić o zaskakującej zmianie postaw Niemców. 20 lat temu tylko 16 procent Niemców uznawało go za temat drażliwy. Przed 15 laty takiego zdania było już 26 procent Niemców, a dziś 41 procent.

"Obecnie jedna trzecia obywateli niemieckich jest zdania, że politycy powinni wystrzegać się okazywania dumy narodowej, ponieważ może ich to narazić na ostre ataki" - napisała prof. Koecher. Niemcy coraz bardziej obawiają się, że demonstrując patriotyzm zostaną zaliczeni do zwolenników skrajnej prawicy.

Coraz węższe granice swobody wypowiedzi

Kolejnym, ciekawym wynikiem ankiety instytutu w Allensbach, który prowadzi podobne badania od 1947 roku, jest zmiana postawy Niemców wobec wolności wypowiadania się w sferze prywatnej i publicznej. Zdaniem 59 procent na pełną swobodę wypowiedzi mogą sobie dziś pozwolić tylko wśród przyjaciół i bliskich znajomych, natomiast w przestrzeni publicznej muszą się liczyć ze słowami. Tylko 18 procent Niemców jest zdania, że mogą korzystać ze swobody wypowiedzi także w sferze publicznej.

Instytut w Allensbach postanowił drążyć ten temat i zapytał w swej najnowszej ankiecie o stosunek Niemców do uchodźców. Okazało się, że 61 procent ankietowanych uznało za ryzykowne publiczne wypowiadanie opinii, że dla uchodźców uczyniono nazbyt wiele. Takie wypowiedzi w sferze prywatnej za ryzykowne uznało natomiast tylko 31 procent uczestników badań. Wynika stąd, że Niemcy inaczej mówią z członkami rodziny, przyjaciółmi i znajomymi niż na forum publicznym, ponieważ doszli do wniosku, że w tych dwóch sferach obowiązują dwie różne granice wolności wypowiedzi, na co także zwróciła uwagę Renate Koecher.

Co drugi Niemiec jest przekonany, że obecnie o wiele bardziej zwraca się uwagę na to, co się mówi i jak się zachowuje w przestrzeni publicznej. Co trzeci Niemiec twierdzi, że dziś pełna swoboda wypowiedzi możliwa jest tylko w kręgu prywatnym, a 41 procent Niemców krytykuje przesadną poprawność polityczną. Najlepszym dowodem na to jest zalecenie, żeby zamiast "cudzoziemcy" używać terminu "osoby z tłem migracyjnym". Wielu Niemcom nie podoba się także neutralność genderowa i oficjalne wprowadzenie w Republice Federalnej trzeciej płci.

Poprawność polityczna idzie zbyt daleko

Największy sprzeciw Niemców budzą przykłady poprawności politycznej ocierającej się o absurd i zmuszanie ich do mówienia obcym i sztucznym językiem. Prawdziwe oburzenie wywołał pomysł zastąpienia w nowym wydaniu powieści Astrid Lindgren o przygodach Fizi Pończoszanki (czyli Pippi Långstrump) na Południowym Pacyfiku zwrotu "król Murzynów" na "król Południowego Pacyfiku". Trzy czwarte Niemców uznało to za przesadę i opowiedziało się za sformułowaniem używanym we wcześniejszych wydaniach.

Pippi Langstrumpf / Inger Nilsson
Ofiarą poprawności politycznej padła nawet Fizia PończoszankaZdjęcie: picture-alliance

Zdaniem Renate Koecher największy opór przeciwko poprawności politycznej stawiają mieszkańcy byłej NRD, mający wciąż dobrze w pamięci ograniczenia cenzury i inne obostrzenia. Właśnie oni okazują coraz większy sprzeciw, gdy słyszą, co i jak powinni myśleć i mówić, i jak powinni się zachowywać.

Renate Koecher zwraca szczególną uwagę na wyrażane przez większość Niemców życzenie, aby przestano ich traktować jak dzieci i nie ograniczać im prawa do swobodnego wyrażania opinii o sprawach, które uznają za ważne dla siebie i państwa. Zjawiskiem pozytywnym jest natomiast to, że zdecydowana większość Niemców uważa, że nie ogranicza im się swobody wypowiedzi w sprawach dotyczących ochrony klimatu, równouprawnienia, bezrobocia albo wychowywania dzieci.