1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„TAZ” o manewrach „Anakonda 2016”: Ważne i stosowne

Katarzyna Domagała7 czerwca 2016

Niemiecka prasa komentuje trwające w Polsce manewry wojskowe „Anakonda 2016”. „Podczas gdy Bruksela podkreśla potrzebę reanimacji dialogu z Moskwą, w Polsce odgrywana jest wojna” – pisze „Spiegel Online”.

https://p.dw.com/p/1J2BG
Polen Militärmanöver Anakonda mit Nato-Staaten
Zdjęcie: picture-alliance/NurPhoto/M. Wlodarczyk

„Nie trzeba być ekspertem, by zrozumieć scenariusz manewrów” – pisze portal informacyjny „Spiegel Online”. Wyjaśnia, że na krótko przed lipcowym szczytem NATO polskie wojsko odgrywa atak ze strony Rosji. „Ma to oznaczać, że Polska potrafi się bronić, ale trzeba podkreślić, że wspólnie z oddziałami NATO” – wnioskuje „Spiegel”. Przypomina, że już kilka dni temu prezydent Duda zaznaczył, iż Polska przygotowuje się na wypadek napaści. Internetowy „Spiegel” zaznacza, że za kulisami Sojusz Północnoatlantycki, w tym szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier próbował „uspokoić Polskę”, jednak podobnie jak inni partnerzy, musiał pogodzić się z faktem, że nowy rząd Polski obstaje przy swoim „kategorycznym kursie przeciwko Rosji”. Stąd też – jak pisze „Spiegel Online” – niektórzy obawiają się, że Polska jako gospodarz szczytu NATO może go „politycznie zatruć”. „Spotkanie to zostało specjalnie przełożone do Polski jako symbol solidarności, spór jest teraz nie w porę” – zaznacza autor artykułu.

Jednocześnie sugeruje, że ze strony polskiego rządu to „chęć prowokacji”. Zdaniem „Spiegel Online” dla Berlina to nic nowego. Portal przypomina, że pod koniec kwietnia br. minister obrony Polski zaskoczył twierdzeniem, że Niemcy blokują przeniesienie oddziałów amerykańskich do Polski. Zarzut był – jak zaznacza niemiecki portal – bezpodstawny, a Berlin daleki od zachwytu. Być może dlatego Bundeswehra uczestniczy w „Anakondzie” tylko w sile 400 osób, sugeruje portal.

„Z punktu widzenia Berlina Warszawa specjalnie stawia na prowokację” – wyjaśnia autor. Tłumaczy to m.in. zaproszeniem na manewry Gruzji i Ukrainy, które chętnie weszłyby do NATO. Sojusz sprzeciwia się przyjęciu tych państw, również dlatego, by nie drażnić Rosji. „Dla Polaków jednak to się nie liczy”.

Ważne i na miejscu

W innym tonie komentuje manewry lewicowy dziennik „Tageszeitung” (TAZ), określając je „ważnymi” i „stosownymi”. „Poczucie rosnącej niepewności mimo członkostwa w NATO jest umacniane sondażami wśród obywateli zachodnich państw NATO” – zauważa dziennik. Na pytanie „Czy powinniśmy śpieszyć z pomocą i bronić Polski, Litwy, Łotwy i Estonii w przypadku napaści?” wielu Niemców odpowiada jasno: „nie”.

Gazeta zauważa, że w następstwie tego we wszystkich krajach wschodniej flanki NATO powstały uzbrojone straże obywatelskie, które regularnie ćwiczą na wypadek wojny, podobnej do tej na Ukrainie. Nie dziwi zatem, że scenariusz „Anakondy” przypomina do złudzenia hybrydową wojnę na Krymie i bezprawną aneksję półwyspu.

Warszawska korespondentka TAZ uważa też, że nikogo nie powinno dziwić, iż manewry nie podobają się Kremlowi. Są bowiem lustrzanym odbiciem działań Rosji, która co jakiś czas wysyła swoich żołnierzy z ciężkim sprzętem w rejon Kaliningradu czy na teren Białorusi – tylko w celach ćwiczeniowych, ale w polu widzenia granicy z NATO. „Kto nie chce, by na granicy wschodniej Unii Europejskiej i NATO przez jedną z licznych rosyjskich prowokacji lub błędną reakcję wybuchła wojna hybrydowa, musi zaakceptować te potężne manewry” – uważa TAZ.

Błędne koło zbrojenia

Z kolei regionalna gazeta „Neue Osnabruecker Zeitung” zamieściła wywiad z posłem do Bundestagu, ekspertem ds. polityki zagranicznej Juergenem Trittinem z partii Zielonych. Polityk ostrzegł państwa NATO przed „błędnym kołem zbrojeń”. „Najbardziej prawdopodobna rosyjska riposta bardziej zdezorientuje kraje Europy Wschodniej i wymagać będzie dalszej reasekuracji. Trzeba przerwać to błędne koło” – powiedział Trittin. Oceniając „Anakondę”, polityk zaznaczył, że na krótko przed warszawskim szczytem Sojusz chce uspokoić nerwowych partnerów w Europie Wschodniej i zademonstrować siłę w kierunku Rosji. „Chybi jednak celu” – ocenił. Zamiast tego NATO musiałoby jeszcze przed lipcowym szczytem zbliżyć się do Rosji – uważa Trittin. „Najważniejszym sygnałem byłoby wiążące ustalenie następnego spotkania Rady NATO-Rosja, zauważył polityk Zielonych, krytykując prezydenta Dudę za mówienie o manewrach w kategoriach „przygotowania na wypadek napaści”. „Rodzi to nie tylko niepewność w społeczeństwie, ale podsyca nieufność tam, gdzie pilnie potrzebne jest zaufanie i dialog” – podkreślił Juergen Trittn.

oprac. Katarzyna Domagała