1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

TAZ o zamachu w Berlinie: Polski spedytor krytykuje Niemcy

18 grudnia 2018

Polski spedytor Ariel Żurawski, którego kuzyn zginął dwa lata temu w zamachu terrorystycznym w Berlinie, zrezygnował ze starań o odszkodowanie za poniesione straty. To walka Dawida z Goliatem – mówi przedsiębiorca.

https://p.dw.com/p/3AHVr
Berlin 19 grudnia 2016: Do zamachu Anis Amri użył polskiej ciężarówki
Berlin 19 grudnia 2016: Do zamachu Anis Amri użył polskiej ciężarówkiZdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Kappeler

Pochodzący z Tunezji islamista Anis Amri 19 grudnia 2016 roku zastrzelił polskiego kierowcę Łukasza Urbana i porwał jego ciężarówkę, którą następnie wjechał na jarmark bożonarodzeniowy w śródmieściu Berlina. Pod kołami rozpędzonego TIR-a zginęło 11 osób, a ponad 60 zostało rannych. Terrorysta zbiegł z miejsca przestępstwa. Kika dni później w Mediolanie zastrzelili go włoscy policjanci.

W opublikowanym we wtorek (18.12.2018) materiale „Tageszeitung” (TAZ) przypomina wypowiedź sprzed roku ówczesnego ministra sprawiedliwości, obecnie szefa MSZ Heiko Maasa. Polityk SPD powiedział wówczas o ofiarach zamachu: „Ci ludzie stali się ofiarami, ponieważ uderzono w nich jako w przedstawicieli nas wszystkich. Dlatego państwo i społeczeństwo nie mogą pozostawić ich w potrzebie”. 

Niespełnione obietnice

Czy ta obietnica została dotrzymana? – pyta TAZ. Żurawski czuje się pozostawiony przez niemieckie władze sam sobie – stwierdza autor.

Żurawski ocenił swoje straty powstałe w wyniku zniszczenia ciężarówki na 90 tys. euro. Strona niemiecka wypłaciła mu tytułem odszkodowania jedynie 10 tys. euro. Polski spedytor uznał postawę władz niemieckich za „bardzo nie fair”. Powiedział, że potraktowano go niesprawiedliwie i to „tylko dlatego, że jest Polakiem”.

Żurawski oświadczył, że rezygnuje na razie ze starań o odszkodowanie. Jego adwokat powiedział, że nie ma szans na otrzymanie zadośćuczynienia, dopóki śledztwo nie jest zakończone. „To walka Dawida z Goliatem” – ocenił.

Zarzuty wobec Merkel

TAZ przypomina, że rodziny ofiar zarzucały rządowi Angeli Merkel brak empatii i niewystarczające wsparcie finansowe. W liście otwartym do szefowej rządu w 2017 roku sygnatariusze wytknęli jej, że nie złożyła kondolencji poszkodowanym i rodzinom zmarłych. Do takiego spotkania w urzędzie kanclerskim doszło dopiero w pierwszą rocznicę zamachu.

TAZ przytacza opinię rzeczniczki rodzin ofiar, Astrid Passin, która wskazała na niejasne kryteria przyznawania rent dla poszkodowanych. Jej zdaniem „zdefiniowany stopień psychicznych szkód” dopuszcza możliwość dowolnej interpretacji.

Redakcja informuje, że władze wypłaciły dotychczas poszkodowanym 3,8 mln euro. Rząd zapowiedział, że ustawa o odszkodowaniach dla ofiar przestępstw zostanie znowelizowana, a wysokość świadczeń wzrośnie.

Uzupełnić napis na pomniku?

Krytyka dotyczy także sposobu upamiętnienia ofiar zamachu. Napis na pomniku poświęconym zabitym nie zawiera żadnego odniesienia do politycznej ideologii terrorysty – islamizmu. Uzupełnienia inskrypcji domaga się będąca w Berlinie w opozycji partia CDU.

Rysa na ziemi i nazwiska wyryte na stopniach upamiętniają śmiertelne ofiary zamachu
Rysa na ziemi i nazwiska wyryte na stopniach upamiętniają śmiertelne ofiary zamachuZdjęcie: Reuters/F.Bensch

TAZ zaznacza, że niemieckie władze nie po raz pierwszy nie stanęły na wysokości zadania. Gdy we wrześniu 2017 roku w Monachium odsłaniano pomnik izraelskich ofiar zamachu na wioskę olimpijską w 1972 roku, 81-letni świadek tych wydarzeń – izraelski sportowiec Shaul Ladany – musiał sam zapłacić za podroż i swój pobyt.       

Trzy komisje śledcze badają obecnie, dlaczego Amri nie został w Niemczech zawczasu aresztowany, choć służby obserwowały go jako niebezpiecznego islamistę.