1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

TAZ: „Tak wiele kobiet w polskiej polityce jeszcze nie było”

Opr. Barbara Cöllen18 sierpnia 2015

Berlińska „Tagespiegel“ (TAZ) pisze o ofensywie Polek na polskiej scenie politycznej. Wyborcy mają dość oglądania od lat twarzy ciągle tych samych polityków, podkreśla korespondentka Gabi Lesser z Warszawy.

https://p.dw.com/p/1GHOt
ASEM Gipfel Mailand 16.10.2014 Merkel mit Park und Kopacz
Premier Ewa Kopacz, kanclerz Angela Merkel i prezydent Korei Południowej Park Geun-hye na spotkaniu przywódców Azji i europy (ASEM) w Mediolanie w październiku 2014Zdjęcie: Reuters/Alessandro Garofalo

Tak wiele kobiet w polskiej polityce jeszcze nie było, pisze warszawska korespondentka berlińskiej „Tageszeitung”. Ta bardzo szybka feminizacja polityki na najwyższym szczeblu w Polsce nastąpiła po mianowaniu premiera Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej i ustąpienia ze stanowiska premiera, na którym zastąpiła go marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Wielu traktowało to jako przejściowe rozwiązanie do następnych wyborów, wyjaśnia autorka artykułu.

Pomimo, że w ustawa wyborcza reguluje kwoty wyborcze i co najmniej 30 proc. na listach kandydatów powinny stanowić kobiety, w ostatnich latach nie zwiększyła się znacznie liczba posłanek w Sejmie, „ponieważ najbardziej rokujące sukces pierwsze miejsca partyjnych list wyborczych były prawie zawsze zastrzeżone dla mężczyzn”, wyjaśnia Lesser. Ale w tym roku wszystko jest inaczej.

Po przejęciu przez Ewę Kopacz, a potem przez inne kobiety-polityków ważnych stanowisk państwowych, społeczeństwo zaczęło pozytywnie postrzegać kobiety w polityce. Dzisiaj kobiety w Polsce na stanowisku premiera, marszałka Sejmu, rzecznika rządu czy jako kandydatki partii politycznych na te stanowiska „ to coś prawie oczywistego”, zaznacza TAZ. Tej feminizacji polskiej sceny politycznej sprzyjała też afera taśmowa. Dotyczyła ona prawie wyłącznie mężczyzn wypowiadających się w nielegalnie sporządzonych nagraniach z prywatnych rozmów w restauracji w sposób „niewyobrażalnie ordynarny” pisze autorka artykułu.

TAZ cytuje polską ekspertkę, Hannę Bednarek, która tłumaczy tę postępującą feminizację polskiej sceny politycznej „złą męską polityką” i „tymi samymi odwiecznymi sporami”. „Wyborcy, kobiety i mężczyźni mają dość oglądania od lat ciągle tych samych twarzy. Są skłonni także zaryzykować i głosować na mniej znaną osobę”, komentuje Gabi Lesser. Tak stało się już w wyborach prezydenckich, kiedy „ku zaskoczeniu wszystkich wybory wygrał Andrzej Duda, szeregowy deputowany PiS i polityczny ‘nobody', pokonując dotychczasowego prezydenta Bronisława Komorowskiego”, pisze TAZ.

W opinii Gabi Lesser trend feminizacji polskiej sceny politycznej utrzyma się. I jak zaznacza autorka artykułu, atutem obecnej szefowej rządu jest oczywiście to, że nie była uwikłana w aferę taśmową i jakikolwiek skandal.

Prawie wszystkie partie wysuwają kandydatury kobiet na czołowe stanowiska państwowe, pisze warszawska korespondentka TAZ. I tak Beata Szydło „zmienia się na korzyść z wieśniaczki z wyrazem ponurego cierpienia na twarzy w pełną energii dziewczynę Bonda. Teraz pędzi przez Polskę w pełni klimatyzowanym autobusie i potrząsa dłonie możliwie jak największej rzeszy wyborców”, konkluduje TAZ.

Opr. Barbara Cöllen