Policyjne wpadki
22 stycznia 2012Podejrzana o neonazostwoski terroryzm Beate Zschäpe – utrzymuje tygodnik ilustrowany FOCUS – nadaremnie usiłowała oddać się w ręce policji. 8 listopada 2011 roku, w ostatnim dniu życia w politycznym podziemiu, chciała odwiedzić swą rodzinę w Jenie, podaje magazym informacyjny FOCUS. Kiedy jednak zorientowała się, że ulica jest obserwowana porzez policję, zrezygnowała z pierwotnego zamiaru i wykręciła numer policji: 110. Dialog Beate Zschäpe (ściganej listem gończym jako osoba podejrzana o działalność terrorystyczną) z policjantem wyglądał następująco:
Rozmowa jak w kabarecie
„Dzień dobry, mówi Beate Zschäpe”. Policjant nie był skory uwierzyć, z kim rozmawia. „Pan się ze mnie nabija” – spytała z niedowierzaniem poszukiwana listem gończym. „Całe miasto zaryglowane, wszędzie radiowozy” – kontynuowała. „Nic o tym nie wiem” – powoedział policjant. Zschäpe rozłączyła się. FOCUS podaje dalej, że w konsekwencji Beate Zschäpe w kilka godzin później pojawiła się na policji wraz ze swym adwokatem, z zamiarem oddania się w jej ręce. Tym razem obyło się bez problemów. W areszcie Zschäpe miała zareagować z ulgą na koniec trwającej 13 lat ucieczki i życia w podziemiu.
Pierwszy spokojny sen
Zschäpe i jej towarzysze, Uwe Mundlos i Uwe Böhnhardt, zeszli do podziemia w 1998 roku. Trojce zarzuca się 10 zabójstw i dokonanie licznych napadów na banki. FOCUS pisze dalej, że Zschäpe uskarżała się podczas przesłuchania na policji na ciężkie życie w podziemiu; na brak możliwości zawarcia prawdziwej przyjaźni. Bardzo też – jak opowiadała - tęskniła za matką i babką. Kiedy ucieczka skończyła się, mogła spokojniej spać. Zawsze zdawała sobie sprawę z tego, że pewnego dnia ona sama i jej towarzysze (mimo wszelkich środków bezpieczeństwa) wpadną w ręce policji.
Focus, dpa / Andrzej Paprzyca
red. odp.:Alexandra Jarecka