1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Unijni inspektorzy na straży pracowników delegowanych?

14 marca 2018

Bruksela chce powołania Europejskiego Urzędu Pracy, który m.in. pomagałby w stosowaniu unijnych zasad.

https://p.dw.com/p/2uGWT
Autobahnraststätte BAB Tank und Rasthof Bottrop Süd an der Autobahn A2 bei Bottrop voller LKW P
UE chce zadbać o unifikację warunków pracy, m.in. dla kierowcówZdjęcie: Imago/Jochen Tack

Bruksela chce powołania Europejskiego Urzędu Pracy, który m.in. pomagałby w stosowaniu unijnych zasad co do pracowników delegowanych. To wsparcie dla zatrudnionych czy może administracyjne obciążenie dla wolnej konkurencji?

Komisarz UE ds. zatrudnienia Marianne Thyssen zapowiedziała, że Europejski Urząd Pracy powinien zacząć działać już w 2019 r., choć – zgodnie z unijnymi regułami – jeszcze trzeba na to zgody Parlamentu Europejskiego oraz unijnych ministrów w Radzie UE. – Najpierw Urząd pracowałby w Brukseli, a potem gdzieś w UE. To już nie moja decyzja – powiedziała Thyssen. W Unii już około 17 mln ludzi pracuje poza krajami swego pochodzenia, a zadaniem Europejskiego Urzędu Pracy ma być dostarczanie im informacji o prawach i obowiązkach w państwach, dokąd wyjeżdżają za pracą. Ponadto miałby pośredniczyć w ponadgranicznych sporach pracowniczych np. w przypadku restrukturyzacji przedsiębiorstw działających w kilku państwach UE.

Marianne Thyssen
Marianne Thyssen, komisarz ds. zatrudnieniaZdjęcie: Picture-Alliance/dpa/O. Hoslet

Ale co najważniejsze, nowy Urząd ma wspierać właściwe stosowanie przepisów UE (m.in. przez wymianę informacji), które są związane ze swobodnym przepływem pracowników, czyli także w sprawie „pracowników delegowanych”. Polacy to około 460 tys. z łącznie dwóch milionów delegowanych w UE, czyli wysyłanych – teoretycznie tymczasowo – do pracy zagranicą, ale płacących składki na zabezpieczenie socjalne (m.in. ZUS) w macierzystym kraju swej firmy bądź agencji pracy tymczasowej. A skoro te składki są wyższe we Francji, niż w Polsce, to delegowanie daje np. polskim budowlańcom w Paryżu pewną płacową przewagę nad miejscowymi Francuzami.

Pisaliśmy już: FAZ o pracownikach delegowanych w UE: protekcjonizm

Ochrona czy protekcjonizm

Komisarz Thyssen jest odpowiedzialna w Komisji Europejskiej za „Europę socjalną”, jak nazywa się w Brukseli wzmacnianie socjalnej ochrony pracowników w odpowiedzi na populizmy, które – np. w Belgii, Francji czy Włoszech – widzą w Unii wehikuł neoliberalizmu. W nieco podobne tony uderza francuski prezydent Emmanuel Macron apelujący o „budowę Europy, która chroni”. – Musimy zapewnić rzetelne zasady ponadgranicznej mobilności pracowników. Europa bardziej socjalna to Europa bardziej zrównoważona – przekonywała we wtorek (13.03.2018) Thyssen. Szkopuł w tym, że dla części Europy środkowej to pachnie protekcjonizmem. A Europejski Urząd Pracy jest postrzegany jako kolejne administracyjne zagrożenie dla wolnej konkurencji. A może i narzędzie do budowania kolejnych barier w delegowaniu pracowników pod hasłami walki z „dumpingiem socjalnym”, czyli „nieuczciwą konkurencją płacową” np. ze strony tanich polskich robotników.

Pisaliśmy już: Niemieccy pracodawcy o pracownikach delegowanych: „prościej będzie wysyłać ich do Chin niż Francji”

Reforma delegowanych

Przedstawiciele Rady UE, Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej zapowiadają na przyszły tydzień finalną rundę negocjacji w sprawie – promowanej przez szefa Komisji Jeana-Claude’a Junckera oraz komistarz Thyssen – nowelizacji przepisów UE o delegowanych. Delegowanym będzie trzeba płacić – to wspólne stanowisko negocjatorów – już nie zaledwie lokalną płacę minimalną, lecz wiele innych elementów wynagrodzenia (np. belgijskie dodatki za pracę na budowach przy złej pogodzie). To oznacza więcej pieniędzy dla pracowników, ale zarazem obniżenie ich konkurencyjności płacowej, a zatem mniejszą atrakcyjność dla zachodnich zleceniodawców. Ponadto negocjatorzy Rady UE, europarlamentu i Komisji już wstępnie się zgodzili, by delegowanie na zwykłych zasadach ograniczyć – jak domagał się prezydent Macron - do jednego roku (z możliwością przedłużenia do półtora roku). Po upływie tego czasu np. delegowani Polacy musieliby płacić lokalne składki socjalne – nie do ZUS-u, lecz do zachodnich odpowiedników.

Jednak wciąż nie jest jasne, czy zasady wynagrodzeń delegowanych mają być regulowane wszystkimi lokalnymi układami zbiorowymi (to znów podwyżki). I jak naliczać czas jednego roku delegowania – dla konkretnego stanowiska czy też dla konkretnego pojedynczego pracownika. A przed Unią kolejna, znacznie burzliwsza batalia o zasady płac dla kierowców w przewozach międzynarodowych .in. przez Niemcy i Francję. Rada UE i europarlament zgodziły się na wyłączenie kierowców do odrębnych przepisów. Polska, która wraz z Węgrami, Litwą i Łotwą głosowała przeciw obecnej reformie delegowania, ma nadzieję, że w przypadku kierowców uda się wywalczyć mniejsze obowiązkowe podwyżki płac połączone z obowiązkami rejestrowania przejazdów m.in. przez Niemcy.

Komisja Europejska także we wtorek zaproponowała projekt niewiążących zaleceń co do zrównywania poziomu ochrony socjalnej etatowców i pozostałych pracowników.

Tomasz Bielecki, Bruksela