1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

W Berlinie kształci się ekspertów ds. sztuki zagrabionej

DW / Iwona D. Metzner16 czerwca 2014

Badaniem kolekcji dzieł sztuki, odkrytej w mieszkaniu Corneliusa Gurlitta, zajmuje się historyk sztuki z FU w Berlinie. Od trzech lat można tam studiować na nieznanym gdzie indziej kierunku "badanie proweniencji".

https://p.dw.com/p/1CJJC
Claude Monet Waterloo Bridge
"Most Waterloo" Claude'a Moneta,Zdjęcie: picture alliance/akg

Muzea od lat zajmują się badaniem pochodzenia dzieł sztuki. Jednak w przeszłości finansowanie badań proweniencji pozostawiało wiele do życzenia. Sytuacja uległa zmianie na lepsze po spektakularnym odkryciu w mieszkaniu Corneliusa Gurlitta, syna marszanda Hitlera, Hildebrandta Gurlitta, kolekcji liczącej ponad 1500 obiektów. Teraz Niemcy zamierzają przeznaczyć na poszukiwanie sztuki zagrabionej przez nazistów znacznie więcej środków finansowych.

„Wreszcie coś praktycznego”

Studentin Janna Stolte
Janna Stolte zajmuje się badaniem proweniencji dzieł sztukiZdjęcie: DW/B. Schröder

Jana Stolte, która od kilku lat interesuje się badaniem proweniencji dzieł sztuki, nie liczyła się z taką reakcją. Przedmiot studiów badanie proweniencji dzieł sztuki 24-letnia studentka historii sztuki wybrała świadomie. Cieszy się, że po raz pierwszy zaproponowano jej na studiach „coś tak praktycznego”. Ponieważ na spotkaniu ze studentami obecni byli badacze proweniencji z muzeów i archiwów, miała okazję dowiedzieć się z pierwszej ręki, jak będzie wyglądać jej przyszła praca. – Osobiście zajmowałam się sztuką zagrabioną w Polsce, ale inni studenci, tylko jednym dziełem sztuki i jego historią. W takiej sytuacji trzeba rzeczywiście dużo czasu spędzić w archiwach i badać świadectwa przeszłości.

Nowy przedmiot od trzech lat na FU w Berlinie

Na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie (FU Berlin) przedmiot badanie proweniencji dzieł sztuki wykłada się od trzech lat. - Dotychczas badacze proweniencji musieli przyswajać wiedzę na ten temat przeważnie w sposób autodydaktyczny – wyjaśnia docent Meike Hoffmann. Obecnie tego przedmiotu uczy się na uniwersytecie przez dwa semestry około 30 studentów rocznie. Koncentrują się oni na okresie narodowego socjalizmu. Analiza i zrozumienie badanych dokumentów wymaga dobrej znajomości historii.

Kunsthistorikerin Meike Hoffmann
Meike Hoffmann: Dotychczas badacze proweniencji musieli przyswajać wiedzę w sposób autodydaktycznyZdjęcie: picture-alliance/dpa

Seminaria projektowe

W semestrze letnim studenci uczestniczą w seminariach projektowych. Prowadzą badania w archiwach, poznają pracę domów aukcyjnych i śledzą, niekiedy kręte, drogi danego dzieła sztuki. Zajmują się obrazami, które w czasach nazizmu zostały zrabowane Żydom albo wymuszono ich sprzedaż po śmiesznie niskiej cenie. Wiele z tych dzieł ciągle jeszcze składuje się w muzealnych piwnicach. Dane na temat nieodnalezionych dotąd dzieł sztuki badacze proweniencji mogą gromadzić w banku danych „Sztuka wynaturzona”, który powstajew Berlinie pod kierownictwem Meike Hoffman.

Będą i pieniądze i będzie nowe Centrum

W bieżącym roku budżetowym rząd Niemiec zamierza nie tylko przeznaczyć znacznie więcej środków na badanie proweniencji, lecz również utworzyć Niemieckie Centrum Informacji o zrabowanych dobrach kultury (Deutsches Zentrum Kulturgutverluste). Jest to inicjatywa federacji, krajów związkowych i gmin. To – jak twierdzi Heike Hoffmann - zwiększa oczywiście szanse studentów na znalezienie pracy po studiach.

DW / Iwona D. Metzner

red. odp.: Małgorzata Matzke