1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki ekspert: ta katastrofa zmieniła stosunek do energetyki jądrowej

11 marca 2012

Niemcy wycofały sią z rozwijania energetyki jądrowej po katastrofie w elektrowni Fukuszima I. Zdaniem eksperta Michaela Sailera była to słuszna decyzja.

https://p.dw.com/p/14IQe
Michael SailerZdjęcie: picture-alliance/dpa

Michael Sailer, inż. chemik, jest członkiem dyrekcji prywatnego Öko-Institut e.V, oraz ekspertem w zakresie bezpieczeństwa rekatorów atomowych, a przy tym zagorzałym krytykiem energetyki jądrowej. Po katastrofie w elektrowni Fukuszima, komentował na bieżąco związane z nią zagrożenia i przebieg akcji ratunkowej w niemieckich mediach. Agencja DPA poprosiła go o ocenę sytuacji w rok po katastrofie.

DPA: Jak ocenia Pan sytuację w Fukuszimie w rok po brzemiennej w skutki katastrofie atomowej?

Michael Sailer: W dalszym ciągu nie ma pełnej kontroli nad czterema uszkodzonymi rektorami, choć dziś jest lepiej niż rok temu. Nadal nie udało się trwale ustabilizować systemu ich chłodzenia. Nie wiadomo wciąż, co zrobić z czterema milionami litrów skażonej radioaktywnie wody. Nowe wyzwania i zagrożenia pojawią się w chwili przystąpienia do wyciągania prętów paliwowych, przechowywanych w specjalnych zbiornikach, oraz z samych reaktorów. Jeśli ta operacja nie przebiegnie bezproblemowo, może dojść do uwolnienia do otoczenia kolejnej porcji substancji promieniotwórczych.

DPA: Czy okoliczni mieszkańcy będą mogli powrócić wkrótce do swych domów?

Michael Sailer: Wokół elektrowni w dalszym ciągu są duże, skażone strefy, w których wysokie natężenie promieniowania uniemożliwia normalne życie. Niezależnie od tego, pod wpływem wiatru, deszczu, ruchów wody podskórnej oraz erozji, cząstki promieniotwórcze wciąż zmieniają położenie i wpływają niekorzystnie na środowisko. Nie wystarczy zatem, na przykład, zdekontaminować przedszkoli i ich terenów zabaw dla dzieci, bo za pół roku, lub za rok, wiatr wiejący od gór w regionie Fukuszimy może je skazić ponownie, a samych gór zdekontaminować się nie da.

Bildergalerie 1 Jahr nach Fukushima
W rok po katastrofie ekipy techniczne czyszczą terenZdjęcie: dapd

DPA: Co to oznacza na dłuższą metę dla regionu dotkniętego katastrofą?

Michael Sailer: Wiele zależy od odpowiedzi na pytanie, jak będzie rozwijać się produkcja żywności w tym regionie i czy ktoś jeszcze w ogóle zechce weń inwestować. Wielu mieszkańców już się stamtąd wyprowadziło. Osobiście dopuszczam możliwość, że tego regionu nie da się utrzymać. Nawiasem mówiąc, warunki pogodowe po 11 marca 2011 roku należy określić jako szczęście w nieszczęściu. Gdyby bowiem wiatr wiał wtedy z innej strony i przeniósł chmurę radioaktywną nad Tokio i okolice, wetdy prawdopodobnie należałoby ewakuować i ten region.

DPA: Niemieckie reakcje na katastrofę w Fukuszimie były szczególnie drastyczne. Niemcy wycofały się z rozwijania energetyki jądrowej. Czy świat się nadal z nas śmieje?

Deutschland Atomenergie AKW Mülheim Kärlich
Niemiecka elektrownia atomowa w Mülheim Kärlich. Prawie idylla!Zdjęcie: DW/G.Rueter

Michael Sailer: W ścisłym gronie fachowców nikt nie kwituje tej decyzji wzruszeniem ramion, ani się z niej nie wyśmiewa, choć i tam można znaleźć ludzi, którzy są święcie przekonani o bezpieczeństwie reaktorów, niezależnie od tego ile z nich ulega awariom. Ale w Szwajcarii zapadła decyzja o rezygnacji z rozwijania energetyki jądrowej, choć jeszcze rok temu planowano budowę dwóch nowych elektrowni. Belgia ponownie potwierdziła zamiar wycofania się z utrzymywania elektrowni atomowych. To samo uczyniły Włochy po odejściu Berlusconiego, który był ich zwolennikiem. Los elektrowni atomowych we Francji zależy od tego, kto zostanie nowym prezydentem: Sarkozy, czy Hollande. Jeszcze przed rokiem taki obrót sprwy był nie do pomyślenia. Krótko mówiąc: Niemcy wcale nie są jedynym krajem, który pod wpływem katastrofy w Fukuszimie zmienił swoją politykę energetyczną.

Przekład: Andrzej Pawlak

kor. Andrzej Paprzyca