Wigilia, czyli zakupy w ostatniej chwili
26 grudnia 2012Ta sytuacja powtarza się co roku. Wielu ludzi zwleka ze świątecznymi zakupami do ostatniej chwili. W rezultacie, 24 grudnia sklepy w Niemczech przeżywają zmasowany atak klientów.
Wigilia uratowała świąteczny biznes
Przez pierwsze trzy adwentowe tygodnie trudno było zauważyć, że idą Święta. Ruch w sklepach był nioemal taki sam, jak zwykle. Wszystko zmienilo się w wigilijne przedpołudnie. Już od rana tłumy ludzi ustawiały się w kolejce do kas w piekarniach, masarniach i sklepach spożywczych. Ktoś doszedł do wniosku, że może mu zabraknąć pieczywa; ktoś inny musiał "na gwałt" dokupić wędlin, bo "zwalili" się mu niezapowiedziani goście; jeszcze ktoś przypomniał sobie, że nie ma dla kogoś prezentu pod choinkę. Słowem: samo życie.
W godzinach przedpołudniowych w domach towarowych nastąpił szturm do stoisk z artykułami, które są w Niemczech chętnie kupowane na prezenty pod choinkę. W tym roku największym powodzeniem cieszyła się biżuteria, zegarki, sprzęt gospodarstwa domowego i - zwłaszcza - perfumy, mówi Kai Falk, dyrektor Niemieckiego Związku Handlu Detalicznego (HDE).
Zakupy w ostatniej chwili uratowały niemiecki handel w tegorocznym sezonie świątecznym, twierdzi Kai Falk. W gruncie rzeczy dopiero w ostatni weekend Niemcy ruszyli tłumnie do sklepów, a prawdziwe oblężenie przyżyły one 24 grudnia. Niemiecki Związek Handlu Detalicznego oczekuje, że obroty w tym sezonie bożonarodzeniowym wyniosą 80,4 mld euro, co oznacza wzrost o 1,5 procent w porównaniu z sezonem ubiegłorocznym.
Świąteczne pułapki cenowe i okazje
Czy zakupy "na ostatnią chwilę" mają sens? "Oceniane z punktu widzenia handlowców, jak najbardziej, bo to oni na nich najwięcej zarabiają" - mówi z uśmiechem na twarzy Günter Päts ze Związku Handlu Detalicznego Berlina-Brandenburgii. Nie chche wypowiadać się na temat powodów, dla których klienci zwlekali z nabyciem potrzebnych im na Święta artykułów, bo te mogą być różne. Chętnie za to zwraca uwagę na pewne prawidłowości, którymi rządzi się ta forma zakupów.
Przede wszystkim, klienci kupujący prezenty w ostaniej chwili nie zwracają uwagi na cenę. Prezent jest im potrzebny i zapłacą za niego tyle, ile żąda sprzedawca. W rezultacie niektóre sklepy utrzymują w Wigilię specjalne, wyższe, "wigilijne ceny", albo wysuwają na plan pierwszy droższe artykuły.
Tę metodę działania można było obserwować w tym roku w berlińskich drogeriach i perfumeriach. Jak twierdzi Günter Päts, który widział to na własne oczy, zdesperowani panowie kupowali w nich dla swych pań najdroższe flakony perfum, nie zwracając w ogóle uwagi na cenę. Perfumy i inne luksusowe kosmetyki szły jak woda, a perfumerie były w tym roku głównym wygranym gwiazdkowego sezonu.
W innych sklepach można za to było trafić na okazje. Jeśli handlowcy przygotowali za dużo towaru z przeznaczeniem na prezenty, nadwyżki sprzedawano 24 grudnia po obniżonych cenach. Za pół darmo można było kupić w ostatniej chwili choinkę i choinkowe ozdoby. Ale nie wszędzie, bo niektórzy sprzedawcy specjalnie windowali ceny w górę licząc na zdesperowanych nabywców.
Na ostateczny bilans świątecznego handlu przyjdzie nam jeszcze poczekać parę dni z dwóch, różnych powodów. Po pierwsze dlatego, że po Świętach handel liczy się ze zwrotem "nietrafionych" prezentów, głównie odzieży i artykułów gospodarstwa domowego. A po drugie, na co zwraca uwagę szef HDE, Kai Falk, coraz więcej osób wybiera na prezent bony i talony. Obdarowane nimi osoby zgłoszą się w tych dniach w sklepach, żeby je zrealizować. Będą więc jeszcze wahania w dół i w górę, ale w sumie dla niemieckiego handlu detalicznego tegoroczne Świąta okazały się udane. Głównie dzięki spóźnialskim.
Andrzej Pawlak (dpa, rtr)
Red. odp.: Tomasz Kujawiński