1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wołodymyr Ruban: pan życia i śmierci

Bernd Großheim, tagesschau.de 13 czerwca 2015

Nie pracuje dla rządu, nie nosi munduru. W konflikcie ukraińskim były generał jest jednak ważną osobistością odpowiedzialną za wymianę jeńców. Korespondentowi ARD opowiada o podejmowaniu decyzji o życiu lub śmierci.

https://p.dw.com/p/1FglC
Ukraine Gefangenenaustausch zwischen Rebellen und Kiew 26.12.2014
Wołodymyr Ruban: „Pytali mnie: Po co my walczymy? Czy walczymy po słusznej stronie? Kiedy to się skończy?”Zdjęcie: AFP/Getty Images/V. Maximov

Kiedy siedzi na kanapie w swoim kijowskim mieszkaniu Wołodymyr Ruban sprawia wrażenie wręcz nieśmiałego człowieka, rzadko patrzy rozmówcy w oczy. Na Ukrainie jest jednak ważną postacią. Były generał razem ze swoim związkiem weteranów, na własną rękę, ale z przyzwoleniem ukraińskiego rządu wymienił z separatystami na wschodniej Ukrainie setki jeńców. W wielu wypadkach musiał podjąć decyzję, kto wyjdzie na wolność i wróci do domu a kto zostanie w niewoli.

Nie mogę okazywać emocji

- Nie mogę okazywać żadnych emocji – mówi – Od początku zrozumiałem, że to, co robię, może oznaczać dla kogoś śmierć. Niektórzy myślą, że jestem pozbawiony uczuć. To nieprawda. Porusza mnie każdy przypadek.

Wołodymyr Ruban uważa się za neutralną postać. W negocjacjach prowadzonych z separatystami pomagają mu czasami jego kontakty ze służbami bezpieczeństwa, ukraińską i rosyjską, jak bez ogródek przyznaje. W pertraktacjach z przedstawicielami samozwańczych republik ludowych Donieckiej i Ługańskiej, swoim rozmówców zna często osobiście. – Kiedy wojna się zaczęła, oficerowie naszej organizacji walczyli po obydwu stronach – tłumaczy – Nawiązaliśmy kontakty. Wielu komendantów prowadzi teraz bezpośrednie rozmowy. Warunkiem rozmów jest jednak dane oficerskie słowo.

Ostukraine Zivilbevölkerung Zerstörung
Sytuacja na wschodniej Ukrainie tymczasem ciągle się zaostrza, walki coraz częściej toczą się na zamieszkałych obszarach. Na zdjęciu wypalony sklep w DonieckuZdjęcie: Andersen/AFP/Getty Images

Raz po raz Ruban i jego współpracownicy znajdowali się w krytycznych sytuacjach. Z czasem jednak zaufanie po obydwu stronach konfliktu rosło. Jak opowiada były generał, znaleźli z przywódcami separatystów wspólny mianownik w negocjacjach dotyczących wymiany jeńców.

Najpierw jedzenie, potem walka

Zdaniem Rubana komunikacja między stronami konfliktu funkcjonuje już do tego stopnia, że dowódcy umawiają się wręcz, kiedy podejmą walkę.

– Nasze ukraińskie jednostki gotowały kaszę dla całego batalionu, kiedy druga strona rozpoczęła ostrzał. Ukraiński dowódca zadzwonił do dowódcy po stronie separatystów i poprosił, żeby wstrzymali ogień na 30 minut. Powiedział tylko, że jego batalion musi mieć czas na ugotowanie jedzenia, bo żołnierze są głodni. Ukraińcy ugotowali więc do końca kaszę, rozdzielili między żołnierzy i wrócili na swoje pozycje. Obydwaj dowódcy znowu przeprowadzili rozmowę telefoniczną i rozpoczęli ostrzał – opowiada Ruban.

Zdaniem byłego generała po ponad roku starć walczący po obu stronach zaczęli myśleć inaczej. – Na początku powtarzali tylko slogany, ale na wojnie nie mają telewizora, nie słuchają propagandy czy kontrpropagandy i sami zaczynają się zastanawiać – wyjaśnia.

– Pytali mnie: „Po co my walczymy? Czy walczymy po słusznej stronie? Kiedy to się skończy? Muszę posłać dziecko do szkoły a jestem tutaj, walczę i nie rozumiem, dlaczego zabijam ludzi po drugiej stronie?”. Takie pytania stawiano nam po obydwu stronach – mówi Wołodymyr Ruban.

Tragiczna pomyłka

Negocjator popada w zadumę. Zdejmuje okulary i spuszcza wzrok, kiedy opowiada o jeńcu, którego wyciągnął z niewoli przez pomyłkę. Błąd został zauważony już w Doniecku, mimo to separatyści uwolnili mężczyznę. Ruban mówił o tym przypadku w mediach. Były jeniec nie poradził sobie psychicznie ze swoją sytuacją. Ruban czuje się odpowiedzialny za jego samobójczą śmierć.

Bernd Großheim, tagesschau.de / tł. Elżbieta Stasik