1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Berlin ostrzega przed Berlusconim

Elżbieta Stasik21 lutego 2013

Włosi wybierają w niedzielę i poniedziałek (24-25.02.13) nowy parlament. Silvio Berlusconi chce ponownie zostać premierem i zabiega o głosy wyborców antyniemieckimi hasłami. Rząd Niemiec zachowuje spokój.

https://p.dw.com/p/17ih1
Bundeskanzlerin Angela Merkel (CDU) empfängt am Mittwoch (12.01.2011) vor dem Bundeskanzleramt in Berlin den italienischen Ministerpräsidenten Silvio Berlusconi. Die Politiker treffen sich zu Deutsch-Italienischen Regierungskonsultationen in der deutschen Hauptstadt. Foto: Wolfgang Kumm dpa/lbn +++(c) dpa - Bildfunk+++ pixel
Sympatia jest tylko pozorna: Angela Merkel i Silvio Berlusconi, (12.01.2011)Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Dla kanclerz Angeli Merkel spotkanie z przyszłym premierem Włoch może być ewentualnie spotkaniem ze starym, niekoniecznie ulubionym znajomym. Silvio Berlusconi już czterokrotnie był w latach 1994-2011 premierem Włoch i obserwatorzy nie wykluczają, że może nim zostać jeszcze raz.

Smaczku dodaje tym niemiecko-włoskim stosunkom fakt, że Angela Merkel w niezamierzony sposób może się przyczynić do zwycięstwa Berlusconiego. Bo też 76-letni lider partii „Lud Wolności” (PdL) właśnie Niemcy obarcza odpowiedzialnością za fatalną sytuację gospodarczą swojego kraju  – to rząd w Berlinie w decydujący sposób przyczynił się do zaordynowanego przez UE programu oszczędnościowego. Z takim przesłaniem Berlusconi próbuje przeciągnąć wyborców na swoją stronę.

Sztuczne uśmiechy

Merkel i Berlusconi nigdy nie byli przyjaciółmi. Oboje należą co prawda do partii konserwatywnych, ale kiedy się spotykają, serdeczność jest tylko na pokaz, uśmiechy sztuczne. Tak, jakby spotkali się krewni, którzy najchętniej by zapomnieli o swoim istnieniu, ale dla zachowania pozorów z uśmiechem pozują do zdjęcia. Politolog Angelo Bolaffi, były dyrektor Włoskiego Instytutu Kultury w Berlinie określa stosunek obojga polityków w jeszcze bardziej drastyczny sposób: „Nie mają praktycznie żadnego kontaktu, nie potrafią ze sobą rozmawiać, także w osobistych rozmowach, które w polityce odgrywają bardzo ważną rolę. Nie mają też do siebie zaufania”.

W walce wyborczej „Il Cavaliere”, jak sam się chętnie nazywa, raz po raz sięgał po antyniemieckie hasła. Według niego Angela Merkel osobiście jest odpowiedzialna za twardy kurs oszczędnościowy narzucony Włochom przez UE. Podwyższone podatki, cięcia budżetowe, kryzys gospodarczy – wszystko to jest winą Merkel. Programy imperium medialnego Berlusconiego przez całą dobę naszpikowane są takimi atakami. Berlusconi posiada dzięki temu niesłychaną możliwość manipulowania opinią publiczną, uważa Angelo Bolaffi w rozmowie z Deutsche Welle: „Niewielu jest ludzi, którzy dysponują na tyle wystarczającą znajomością sytuacji politycznej, by sprzeciwić się tezom Berlusconiego”.

Prof. em. Angelo Bolaffi, Politikwissenschaftler Copyright: Ilja Luciani (Genehmigung mündlich gegeben, wird morgen schriftlich bestätigt)
Angelo Bolaffi: „Berlusconi jest populistą i ludzie mu wierzą“Zdjęcie: Ilja Luciani

Były premier i jego imperium

Zdaniem politologa Bolaffiego zamyka się dziś pewien krąg, bo także na początku swojej kariery politycznej Berlusconi wykorzystał w walce wyborczej potęgę swojego medialnego imperium. Bolaffi nie liczy się co prawda ze zwycięstwem „Il Cavaliere”, ale o ile uzyska on oczekiwane 20 procent głosów, może odgrywać ważną rolę w tworzeniu nowego rządu.

Bolaffi żałuje, że stosunki między Niemcami i Włochami tak się w ostatnich latach pogorszyły. W początkach zjednoczenia Europy obydwa kraje były sprzymierzeńcami. Kiedy jednak dwadzieścia lat temu Berlusconi po raz pierwszy doszedł do władzy, relacje na lini Berlin-Rzym raptownie zaczęły się pogarszać. Berlusconi przerwał tradycję, zgodnie z którą jednym z pierwszych państw, które odwiedzał nowy premier, były Niemcy. Dziś stosunki obydwu krajów znalazły się wręcz w „krytycznym punkcie”, ocenia włoski politolog. I opowiada, jak to ciągle słyszy we Włoszech, ile złego zrobiła dla tego kraju Angela Merkel. Tego, że rygory oszczędnościowe są jedyną właściwą drogą wyjścia z kryzysu, we Włoszech prawie się nie słyszy. Nic dziwnego, że Angela Merkel nie jest akurat ulubienicą Włochów.

Wymuszony spokój

Posługiwanie się w walce wyborczej antyniemieckimi resentymentami pozornie nie porusza Berlina. Niemieccy politycy demonstracyjnie zachowują zimną krew. Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle powiedział dziennikowi „Süddeutsche Zeitung” (SZ), że nie zamierza komentować ani włoskiej walki wyborczej, ani rozpowszechnianych tam haseł. Ale Westerwelle postawił zarazem sprawę jasno mówiąc, iż: „Nie jesteśmy oczywiście żadną z partii we włoskiej walce wyborczej. Ale liczymy, że kontynuowany będzie kurs proeuropejski i przeprowadzone zostaną niezbędne reformy. Z pewnością jest to stanowisko całego niemieckiego rządu”.

A przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Bundestagu Ruprecht Polenz powiedział SZ: „Włochom potrzebne jest przywództwo, z którym można wiązać przyszłość polityczną. Berlusconi z pewnością nie jest taką postacią”.

Zdaniem politologa Gerda Langgutha, niemieccy politycy nie mogą patrzeć na Rzym tak spokojnie, jak próbują to pokazać. Bo wybory we Włoszech mogą wpłynąć na jesienne wybory powszechne w Niemczech. „Jeżeli miałby zostać wybrany Berlusconi, dla Merkel byłoby to ostrzeżenie, bo powiedziano by, że nie postawiła na swoim”.

ARCHIV -Der Politikwissenschaftler Gerd Langguth sitzt am 16.04.2009 in Berlin bei einer Pressekonferenz in Berlin zu seinem Buch "Kohl, Schröder, Merkel - Machtmenschen". Der Politikwissenschaftler Gerd Langguth hält die Aufregung um einen Privatkredit für Bundespräsident Wulff für übertrieben. «Das ist ein Sturm im präsidialen Wasserglas, der bald abklingen wird», sagte Langguth am Mittwoch (14.12.2011) der Nachrichtenagentur dpa. Foto: Soeren Stache dpa pixel
Gerd Langguth: „Wybory we Włoszech mogą być ostrzeżeniem dla Merkel”Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Angelo Bolaffi jest przekonany, że skończy się na „włoskich układach”: dwie, może trzy partie będą toczyły walkę łeb w łeb, by ostatecznie usiąść wspólnie do skomplikowanych rozmów koalicyjnych. Niebagatelną rolę może odegrać ruch Pięciu Gwiazd komika Beppe Grillo, któremu prognozuje się uzyskanie do 20 procent głosów. Być może dojdzie do wielkiej koalicji PdL Berlusconiego i Partii Demokratycznej (PD) faworyta wyborów Piera Luigiego Bersaniego. „Jak to we Włoszech, możliwe jest wszystko”, kwituje politolog Bolaffi.

DW/Elżbieta Stasik

red. odp.:Małgorzata Matzke