1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemieccy lewacy są coraz bardziej agresywni

Andrzej Pawlak 7 lutego 2012

Bezpieczeństwu wewnętrznemu RFN zagrażają zarówno prawicowi jak i lewicowi ekstremiści. W 2011 r. zwiększyła się w Niemczech liczba aktów przemocy spowodowanych przez lewaków.

https://p.dw.com/p/13y8s
Zdjęcie: dapd

Na pierwszy rzut oka ta wiadomość, podana przez tabloid Bild, może wydawać się zaskakująca: w roku ubiegłym odnotowano w Niemczech wyraźny wzrost aktów przemocy z udziałem tutejszych lewaków.

Gorsza skrajna lewica, czy prawica?

Pytanie z gatunku: czy lepiej zachorować na tyfus czy cholerę? Wiadomo, że jedno i drugie może okazać się śmiertelne. To samo dotyczy prawicowego oraz lewicowego terroryzmu. Należy zwalczać oba. Cały szkopuł w tym, że w Niemczech dużo więcej i częściej mówi się o zagrożeniu ze strony skrajnej prawicy, traktując je jako niepokojące i potencjalnie brzemienne w skutki zjawisko polityczne, natomiast lewackie akty przemocy, od czasu uporania się z Frakcją Armii Czerwonej (RAF), wrzuca się tu raczej do rubryczki z nagłówkiem "chuligaństwo".

Na tym też polega "zaskoczenie", jako reakcja na liczby podane przez Bild-Zeitung. Pochodzą one z MSW, ale oficjalne dane te ministerstwo przedstawi dopiero w marcu. Mogą one okazać się wyższe od tych, które podał tabloid Bild i prawdopodobna wydaje się obawa, że osiągną rekordowy pułap z roku 2009.

Ausschreitungen bei Demo gegen Nazi-Demo in Dortmund Deutschland Flash-Galerie
Lewacy biją się z naonazistami...Zdjęcie: dapd

Drugie zaskoczenie, ale już bez cudzysłowu, dotyczy wspomnianej na wstępie podwójnej oceny tego samego zjawiska. Tymczasem pobicie jest po prostu pobiciem. Za skopanie kogoś na ulicy idzie się do więzienia. Dla sędziego najważniejszy jest sam akt przemocy. Motywacja ideologiczna sprawcy, o ile w ogóle można w tym przypadku o niej mówić, nie powinna prowadzić do innej oceny tego, co zrobił.

Jednak w odbiorze społecznym właśnie z tym mamy jakże często do czynienia. Ten, kto pobił na ulicy czarnoskórego studenta, bo nie spodobał mu się kolor jego skóry, jest w oczywisty sposób "rasistą", tak jak ten, kto strącił z głowy wychodzącego z synagogi Żyda jarmułkę, od razu staje się "antysemitą". A jak nazwać lewaka, który "dokopał" obu wyżej wymienionym silnorękim? Może antyfaszystą i obrońcą podstawowych zasad demokracji i tolerancji rasowej i religijnej?

Pora zatem na "równouprawnienie" także w tej dziedzinie. Świadczy o tym wypowiedź ministra spraw wewnętrznych, Hansa-Petera Friedricha, który podkreślił z naciskiem, że jego resort traktuje obie formy ekstremizmu, zarówno prawicowego jak i lewicowego, równie poważnie i podchodzi do nich w ten sam sposób. Minister przestrzegł przy tym przed bagatelizowaniem postaw i zachowań agresywnych ze strony neonazistów i lewaków, zwracając uwagę na wzrost czynów przestęczych motywowanych politycznie. Jako przykład podał serię niedawnych, lewackich ataków, na dworce i linie kolejowe w Berlinie oraz w Brandenburgii. Sprawców do tej pory nie udało się wykryć i aresztować.

Ausschreitungen bei Demo gegen Nazi-Demo in Dortmund Deutschland
...policja pilnuje porządku...Zdjęcie: dapd

Gołe liczby i ich ocena

Jak podaje Bild-Zeitung, w roku 2011 policja i inne organa bezpieczeństwa odnotowały ogółem 1160 przypadków lewackich aktów przemocy, co oznacza wzrost o jedną czwartą w porównaniu z rokiem 2010. O tyle samo zwiększyła się liczba rannych. Było ich w sumie 783.

Obok pobić z mniej lub bardziej dotkliwymi obrażeniami ciała, do motywowanych politycznie aktów przemocy ze strony niemieckich lewaków zalicza się także podpalenia, podłożenie ładunków wybuchowych, zakłócenia porządku publicznego (czytaj: tzw. zadymy i walki uliczne), włamania, próby szantażu i stawianie oporu władzy.

Krawalle Schanzenfest in Hamburg
...a w mieście robi się zadyma.Zdjęcie: dapd

Oficjalne liczby poznamy w marcu. Aby jednak móc sobie wyrobić opinię co do skali tego zjawiska, może warto podać, że w roku 2010 zarejestrowano 81 podpaleń, pięć zamachów bombowych, 34 ataki na linie kolejowe, dworce lotnicze i zwykły ruch kołowy, 15 przypadków włamań, cztery próby szantażu i 112 przypadków stawiania czynnego oporu interweniującej policji.

Tabloid Bild pisze o 12.262 czynach karalnych popełnionych w roku 2012 przez prawicowych ekstremistów i 5.839 podobnych deliktach, będących dziełem lewaków. Wynik: 2:0 dla neonazistów. W liczbach bezwzględnych skrajna prawica utrzymuje więc nadal przewagę, ale lewacy szybko odrabiają zaległości.

Nic więc dziwnego, że szef grupy krajowej CSU w Budestagu Stefan Müller powiedział, że "należy zwalczać każdą formę ekstremizmu" i zwrócił uwagę na wyraźny wzrost zachowań agresywnych wśród lewaków, którzy coraz częściej uciekają się do stosowania przemocy fizycznej. Szef związku zawodowego policjantów GdP), Bernhard Witthaut, potwierdził tę opinię i oświadczył, że raptowny wzrost aktów przemocy popełnionych przez niemieckich lewaków jest powodem do "dużej troski".

Andrzej Pawlak (dpa, afp)    

red.odp.: Barbara Cöllen