1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Z lotu PTAKa: Z życia w ciekawych czasach FELIETON

5 kwietnia 2021

Minął rok od ogłoszenia pandemii. Jesteśmy zmęczeni tą sytuacją, a końca niestety nie widać. Jakie będzie to miało konsekwencje dla nas wszystkich, już przeczuwamy.

https://p.dw.com/p/3rawO
Lockdown we Francji
Zamnięta restauracja we FrancjiZdjęcie: Anne-Christine Poujoulat/AFP/Getty Images

To drugie święta Wielkanocne w kryzysie pandemicznym. Dużo się nauczyliśmy przez ten rok. Wiemy już, jakie społeczeństwa radzą sobie lepiej, a jakie gorzej; jacy politycy zdają egzamin z zarządzania kryzysem, a jacy go oblali i są to zaskakujące wyniki. Wiemy, jakie cechy osobowości pomagają, a jakie przeszkadzają w przechodzeniu przez kryzys. Wiemy, jakie rodzaje prac są społeczeństwu niezbędne, a bez jakich można się obyć; kto jest stratny, kogo sytuacja zawodowa nie uległa zmianie, a kto na kryzysie wygrał. Trudno wyrokować, jak będzie w przyszłości, ale już chyba nikt nie wątpi w fakt, że te doświadczenia, które teraz zbieramy, zmieniły nas trwale.

Granice jako szansa i problem

W Europie Środkowej - jak zwykło się pisać, gdy chce się ominąć jakoś deprecjonujący przymiotnik Wschodniej - kryzys pokazał, jak fantastycznie zwyczajne życie toczyło się w regionach przygranicznych. Mieszkanie w Niemczech, praca w Szczecinie lub na odwrót. Sukces pogranicza to flagowy dowód sensowności unijnej polityki, która ma łączyć, a nie dzielić.

Po roku 2020 dla mnie - jako osoby żyjącej i w Niemczech i w Polsce - faktem stała się jednak ponowna obecność granic. Odzwyczaiłam się od widoku żołnierzy służb granicznych i stresu przekraczania granicy. O ile kiedyś fakt życia na dwa kraje wydawał mi się wariantem możliwym do realizacji, a nawet atrakcyjnym, tak teraz zyskuję pewność, że tak nie jest ani nigdy już nie będzie. Przekonanie, że w wyniku jakichś perturbacji granice mogą zostać z dnia na dzień zamknięte albo przemieszczanie się między krajami będzie utrudnione, pozostanie.

Koronakryzys w Niemczech
Wskutek koronakryzysu wielu pracowników dostało wymówienieZdjęcie: picture-alliance/blickwinkel/McPHOTOs

Załamania na rynku pracy

Na rynku pracy należę do osób, które pandemia posadziła w ławce przegranych. Szkoły językowe, w których od lat pracuję w Berlinie, są zamknięte i z różnych przyczyn nie prowadzą zajęć online, a jako samozatrudnionym nie przysługują nam żadne pieniądze. I w kilka miesięcy okazało się, że z grupy ludzi, którzy od dziesięciu czy piętnastu lat spotykali się codziennie w pokoju nauczycielskim, po pandemii przy tym samym stole usiądą może dwie osoby, a może nikt ze starego zespołu.

Szanse na zawodowe przetrwanie w takiej sytuacji mają ci, którzy mają zarabiających partnerów lub pochodzą z zamożnych domów i mają zasoby, czyli jest tak, jak zawsze w historii. Podobne problemy mają branże rozrywkowa, turystyczna i wiele innych. Zanim gruby schudnie, chudy umrze. Czyli w języku ekonomii: albo przekwalifikowanie albo upadek na dno, w Niemczech na dnie leży cienki materac, łzę można jakoś otrzeć.

Wolność, równość, braterstwo

Z triady wolność, równość, braterstwo znikały od lat niewygodne elementy. W Polsce opozycja i obóz rządowy podzieliły się hasłami rewolucji.  W pierwszej grupie są wolność, równość, demokracja, a w drugiej - tylko zagubione przez tych pierwszych braterstwo.

Dodatkowo, polityka w pandemii stawia nowe granice między tym co legalne a co nielegalne; politycy decydują o tym, czy pojadę na urlop lub z wizytą do rodziny! Niebywała sytuacja, taka ingerencja w prywatność.

Wolność osobista została zawieszona na czas bliżej nieokreślony. Jednak to ci, którzy odpuszczają równość w prawach i braterstwo w biedzie, są najbardziej niebezpieczni dla organizmu społecznego. Co z tego, że ja mam studnię i zapasy, jeśli w tym samym czasie moi sąsiedzi nie będą mieć wody i jedzenia? Ile czasu w takim układzie upłynie do momentu włamania do mojego domu?

W sytuacji kryzysu ludzie, którzy nie widzą niczego poza własną miską, są przerażający. Kto przetrwa apokalipsę: ten, kto strzela do głodnego napastnika czy ten, kto się podzieli i zyska sojusznika? Pesymiści twierdzą, że wszyscy przegramy, bo natura ludzka jest zła, a optymiści zadowolą się odwleczeniem wyroku choćby i o jeden dzień.

Plemię lub indywidualizm

Rozbicie społeczeństw zachodnich na jednostki, które dryfują jak elektrony niezależnie od siebie, jest problemem. Nie wiem, co dziś, poza paroma sloganami, łączy Europejczyków, ale coraz mniej w tym dumy i radości ze wspólnoty. W pandemii Unia Europejska okazała się słabym graczem.

Okazało się, że zarządzanie pandemią zdecydowanie lepiej wychodzi Brytyjczykom niż krajom unijnym, a już na pewno dużo lepiej niż Niemcom czy Francuzom. Okazało się, że czym innym jest rządzenie w dobrobycie, a czym innym - w kryzysie. Inne kompetencje, inna wola, talenty, wiedza, odwaga i umiejetność ponoszenia ryzyka, przynoszą efekty. Okazało się, że na przykład wielu flagowych niemieckich polityków ma bardzo niskie kompetencje menadżerskie; nie byliby w stanie zarządzać średniej wielkości firmą, a zarządzają największym krajem w Europie.

To doświadczenie z nami zostanie na dłużej i będzie miało swoje konsekwencje.

Co nas czeka

Oczywiście wiemy, że chodzi o nasze dobro, czyli tak zwane wyższe dobro. O to, by szpitale nie były przepełnione; by wystarczyło urządzeń ratujących życie i personelu, by przerwać łańcuch infekcji, ale nie wiemy, czy wszędzie władze raz uzyskawszy takie przywileje, spokojnie je oddadzą.

Groźba wzrostu autorytaryzmu w Europie jest realna. Realne są także zamieszki i protesty w wielu krajach, jeśli nie będzie poluzowania przepisów w najbliższym czasie. Realna jest presja ekonomiczna i nie można ignorować całych grup społecznych, które stoją nad przepaścią. Długo trwający stan zagrożenia w jednych budzi apatię, zniechęcenie do życia, a w drugich postawy radykalne. Radykalizm jest groźniejszy, a jakoś tak się składa, że i dla wielu bardzo opłacalny.

Trzecia Wielkanoc w lockdown nam się nie może przytrafić.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>