Zadłużeni po uszy. Młodzież w RFN nie zna podstaw gospodarowania pieniędzmi
23 lipca 2012Młodzież w Niemczech ma wyraźne deficyty wiedzy o wszelkich kwestiach finansowych i ekonomicznych. W ankiecie niemieckiego zrzeszenia bankowości co drugi ankietowany młody człowiek przyznał, że nie ma pojęcia o gospodarowaniu pieniędzmi. A że to prawda, potwierdzają raporty organizacji konsumenckich bijące na alarm w związku z tym, że młodociani i młodzi dorośli toną w długach. Drogie usługi telefonii komórkowej, łatwość zakupów przez internet - kto nie potrafi zapanować nad takimi pokusami szybko może paść ofiarą oszustwa czy zadłużyć się po uszy. Zestawiany rokrocznie przez wywiadownię finansową Creditreform "atlas zadłużenia" udowadnia, że wciąż rośnie liczba zadłużonych osób poniżej 30. roku życia i wynosi obecnie 25 procent populacji tej grupy wiekowej.
Obca materia codziennego życia
Działające w Duesseldorfie stowarzyszenie Geldlehrer Deutschland e.V., którego nazwę można dowolnie przetłumaczyć jako "nauczyciele od pieniędzy", postawiło sobie za cel wspieranie szkół w przekazie praktycznej wiedzy o kluczowych kwestiach finansowych. Grischa Schulz, z zawodu doradca firm, zasiadający w zarządzie tego stowarzyszenia, przekazuje młodzieży podstawowe informacje ekonomiczne: co to jest ubezpieczenie i które polisy ubezpieczeniowe są zbędne, czy umowa z operatorem sieci komórkowej jest na moją miarę i co to jest rata kredytu albo akcje.
Taka bowiem nawet najprostsza matematyka finansowa przekracza zakres wiedzy wielu dorosłych - zaznacza Grischa Schulz w rozmowie z Deutsche Welle. Po jego "korepetycjach" młodym ludziom na tyle rozjaśnia się w głowach, że samodzielnie potrafią opracować plany gromadzenia oszczędności i krytycznie przyjrzeć się produktom oferowanym przez banki czy ubezpieczenia.
Szkoły pod szczególną ochroną
Specjaliści działający w stowarzyszeniu "Geldlehrer" prowadzą w szkołach średnich lekcje w wymiarze 22-40 godzin rocznie. Podobne "korepetycje" oferują także firmy sektora finansowego, lecz to Grischa Schulz postrzega krytycznie. - Szkoła jest chronioną przestrzenią, i tak powinno zostać. Nie powinny w nią wkraczać żadne firmy, bo zacznie to zakrawać na lobbing - twierdzi.
Lecz to, że banki wkraczają do szkół, jest już od dawna na porządku dziennym. Kasy oszczędności (Sparkassen) angażują się w ten sposób już od 1975 roku, kiedy to stworzono specjalny dział Sparkassen-SchulService, który oferuje szkołom materiał informacyjny jak broszury, plansze i plakaty czy filmy, który może być stosowany w dydaktyce. Jeżeli jest to mile widziane, pracownicy tych banków pojawiają się w szkole jako prelegenci. W podobny sposób angażuje się także Deutsche Bank.
Krytyczne pytania
- Jest to projekt zakrojony na całe Niemcy, co druga filia banku bierze w nim udział. Mamy 1300 pracowników, którzy 2-3 razy w roku prowadzą w szkołach podwójne lekcję na temat obrotu pieniędzmi - wyjaśnia rzeczniczka Deutsche Bank Evelyn Koch. W starszych klasach prelekcje zgłębiają temat wychodząc ponad podstawowe sprawy. Mówi się wtedy o obiegu gospodarczym, systemie banków czy globalnym systemie finansowym. Prelegenci nie prowadzą zajęć w klasyczny "frontalny" sposób, tylko w formie otwartej dyskusji z uczniami - podkreśla Evelyn Koch. - Jasne jest, że pojawiają się wtedy krytyczne pytania. Na wcześniejszym etapie kryzysu finansowego były niejakie problemy z reputacją banków, ale to wszystko można wyjaśnić otwarcie o tym rozmawiając. Tylko w ten sposób można pozyskać zaufanie i przekazać wiedzę - podkreśla rzeczniczka Deutsche Bank.
Dokształcenie dla nauczycieli
Nie brak jednak krytycznych głosów co do tego, czy banki, towarzystwa ubezpieczeniowe i doradcy firm są najlepszymi "korepetytorami", ponieważ można wątpić w ich neutralność. Elke Salzmann z federalnego zrzeszenia organizacji konsumenckich nazywa to w swoim artykule opublikowanym na łamach tygodnika "Die Zeit" "oświatowym lobbingiem".
Można sobie wyobrazić, że kiedy przedstawiciel Deutsche Bank mówi o globalnym systemie finansowym, będzie on przekazywał uczniom zupełnie inną perspektywę niż krytyk globalnego systemu z pozarządowej organizacji lub z Attac.
Michael Schuhen z Centrum Oświaty Ekonomicznej na uniwersytecie w Siegen uważa, że wpuszczenie na pole oświaty szkolnej ekspertów finansowych nie jest złym posunięciem. Lecz nie powinni oni zastępować nauczycieli. Pedagodzy powinni mieć bardzo wszechstronną wiedzę: kiedy zapraszają kogoś z Deutsche Bank powinni sami równocześnie zapoznać się np. z materiałami Attac i przygotować się do ciekawej dyskusji z ekspertem - zaznacza.
Rechel Gessat/ Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek