1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zarobki menedżerów na cenzurowanym

10 grudnia 2007

Zwykły obywatel marzy o wygranej w totolotka. Bogaty menedżer nie gra w tę grę – on zarabia, piszą niemieckie gazety. Najwięcej zarabia szef koncernu Porsche, Wendelin Wiedeking i na tym tle rozgorzała ostra debata.

https://p.dw.com/p/CZnQ
Symbole niemieckiej giełdy. Zarobki menedżerów zależą przede wszystkim od notowań firm na giełdzie.
Symbole niemieckiej giełdy. Zarobki menedżerów zależą przede wszystkim od notowań firm na giełdzie.

Nawet prezydent Horst Köhler, który nie jest wrogiem gospodarki rynkowej, na wieść o rocznych dochodach Wiedekinga powiedział, że

– „Potrzebujemy kultury umiarkowania i wzorów do naśladowania wśród naszych czołowych managerów”.

Czy prezes Deutsche -Bank Josef Ackermann może pełnić taką funkcję? Trudno powiedzieć. On sam nie wypowiada się na ten temat. Liczy pieniądze. A ma ich sporo, zarabiając około 13 milionów euro

rocznie. O niezłych zarobkach może mówić też przewodniczący zarządu firmy Linde, wytwarzającej gazy przemysłowe, Wolfgang Reitzle, którego zarobki wynoszą 8 milionów euro rocznie.

Nieco więcej niż połowę tej sumy, zarobił w tym roku nowy szef koncernu Siemensa Pterer Lösche, który zastąpił na tym stanowisku Klausa Kleinfelda. Ten ostatni dostał na odchodne prawie sześć milionów euro. W porównaniu z szefem Porsche`a, wymieniona wyżej trójka zarabia grosze. Sześćdziesiąt milionów rocznej pensji Wendelina Wiedekinga to w Niemczech rekord nie do pobicia.

Czy takie zarobki są sprawiedliwe? Nie, twierdzi Rainald Thannisch z centrali związkowej DGB:

- „Milionowe pensje w wielkich przedsiębiorstwach z pewnością nie są sprawiedliwe, ani usprawiedliwione, ani pod względem zapłaty za wykonaną pracę, ani też ze względu na uczciwy podział dochodów. Po prostu nie może być tak, że jakiś manager zarabia w ciągu roku dużo więcej niż pracownik tej firmy przez całe życie.”

Tego samego zdania jest przeszło 80% Niemców. Z takimi opiniami trzeba się liczyć i niemieccy politycy już na nie zareagowali, z panią kanclerz na czele. Jak powiedziała w tych dniach Angela Merkel:

- „Wygląda na to, że skoro boss jakiegoś amerykańskiego koncernu samochodowego zarabia tysiąc razy więcej niż zatrudniony w nim robotnik, to szef podobnego niemieckiego koncernu musi iść w jego ślady. Nie chcę się wypowiadać na temat sukcesów amerykańskich firm samochodowych, ale czytam, że wszystkie one uznają od lat za szczególnie skutecznie działające firmy japońskie, w których szef ma pensję przewyższającą dwudziestokrotnie średnie zarobki załogi.”

Regulacje prawne jako ostateczność

Wendelin Wiedeking, szef zarządu firmy Porsche, najlepiej zarabiający menedżer w Niemczech.
Wendelin Wiedeking, szef zarządu firmy Porsche, najlepiej zarabiający menedżer w Niemczech.Zdjęcie: AP

Ani pani kanclerz Merkel, ani prezydent Köhler nie chcą nic słyszeć o prawnym uregulowaniu dopuszczalnego pułapu rocznych dochodów niemieckich menagerów. Oni sami uważają, że niesłusznie się ich krytykuje. Po pierwsze, mówią, ich zarobki są wprost proporcjonalne do zysku wypracowanego przez firmę, którą kierują, a po drugie, ich dochody są przecież zawsze zatwierdzane przez rady nadzorcze, w którach zasiadają też przedstawiciele załogi. Być może, twierdzą, ci, którzy mają im za złe wielomilionowe apanaże, są po prostu zawistni? Może nie chcą i nie potrafią pracować po 15 godzin na dobę przez sześć dni w tygodniu, tak jak szef Telekomu René Obermann, który zarabia ponad dwa i pół miliona euro rocznie? Gdyby za przyjąć za słuszne pierwsze kryterium, wtedy 60 milionów rocznej pensji szefa firmy Porsche nie powinno nikogo bulwersować. Kto bowiem, jeśli nie Wendelin Wiedeking w ciągu 13 lat podniósł wartość rynkową firmy z 25 na 300 miliardów euro? Jej pracownikom też nie wiedzie się źle. Mają trzynastą i czernastą pensję i dostali w tym roku ponad pięć tysięcy premii ekstra. A więc im też coś kapnęło przed Świętami…