1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Zupełnie jak Tinder”. UE chce „swatać” migrantów z firmami

16 listopada 2023

W UE brakuje lekarzy, pielęgniarek, informatyków i budowlańców. Tylko w branży IT jest do obsadzenia 11 mln wakatów, a luka będzie się pogłębiać. Komisja więc chce ściągać ludzi spoza UE.

https://p.dw.com/p/4Yqo5
Krajom UE doskwiera brak fachowców
Krajom UE doskwiera brak fachowcówZdjęcie: Gunter Hübner/dpa/picture-alliance

Zatrudnianie migrantów ma nie tylko pomóc w uporaniu się z nielegalną imigracją, ale przede wszystkim pomóc załatać luki na unijnym rynku pracy. Tych jest niemało, bo pracowników brakuje w 42 zawodach, w tym medycznych, budowlanych, informatycznych, inżynieryjnych, a nawet usługowych. Największe problemy ze znalezieniem specjalistów mają średnie i małe firmy, duże przedsiębiorstwa dają sobie radę lepiej.

Sytuacja będzie się pogarszać, bo z jednej strony unijne społeczeństwa się starzeją, co oznacza, że liczba obywateli w wieku produkcyjnym się kurczy, a z drugiej rozwój technologiczny wymaga wysoko wykwalifikowanych specjalistów, których uczelnie nie nadążają wypuszczać. Szacuje się, że sama zielona transformacja stworzy w ciągu najbliższych siedmiu lat od 1 do 2,5 mln nowych miejsc pracy, których dzisiaj nie ma kim obsadzić.

– Mamy braki specjalistów w wielu dziedzinach. Oczywiście najlepszym wyjściem byłoby wypełnienie luk rodzimymi pracownikami – mówi DW Krzysztof Pater z Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego reprezentującego m.in. pracodawców. Tych jednak – co podkreśla Komisja Europejska – Unia dzisiaj nie ma. Ekspert dodaje, że na rynku pracy widać sporą nierównowagę pomiędzy krajami członkowskimi.

 

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w Bengaluru w Indiach z migrantami, którzy będą pracować w Niemczech
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w Bengaluru w Indiach z migrantami, którzy będą pracować w Niemczech Zdjęcie: Michael Kappeler/dpa/picture alliance

Niektóre państwa bardziej dotknięte

Faktycznie – jak podaje think tank Jacques Delors Centre z siedzibą w Berlinie – niektóre państwa członkowskie są bardziej dotknięte niedoborem siły roboczej. W grupie tej znalazły się Austria, Belgia, Holandia, Czechy i Niemcy, gdzie pod koniec 2022 roku odsetek wakatów wynosił 4,4 proc. w porównaniu do 2,2 proc. dekadę wcześniej. To więcej niż średnia unijna, która wynosi 2,8 proc. Co ciekawe, jeszcze w 2021 roku niemiecki Urząd Pracy informował, że aby skutecznie załatać luki w zatrudnieniu, Niemcy musiałyby zatrudniać 400 tys. migrantów rocznie.

Polska wciąż jest w grupie krajów, gdzie wskaźnik wolnych miejsc pracy jest dość niski (0,9 proc.), chociaż i tutaj w ciągu ostatniego dziesięciolecia odsetek wakatów wzrósł trzykrotnie. Niektóre państwa próbują sobie z tym problemem radzić same, wprowadzając przepisy ułatwiające zatrudnianie pracowników z państw trzecich. Jak pisała DW już rok temu, niemiecki rząd przyjął kilka inicjatyw modernizujących przepisy migracyjne, w tym regulacje ułatwiające uzyskanie podwójnego obywatelstwa, łączenie rodzin czy kursy integracji.

– Wszystko, żeby uatrakcyjnić państwa dla pracowników z krajów trzecich i ułatwić ich zatrudnianie – zauważa w artykule na stronie think tanku Lucas Rasche z Jacques Delors. Jak dodaje, podobne kroki legislacyjne podjęły też m.in. Hiszpania i Francja, a nawet Węgry dotychczas znane przecież z twardego oporu wobec migracji.

Rumunia: Pracownicy desperacko poszukiwani

„Zupełnie jak Tinder”

Nadal jednak brakuje wspólnej unijnej polityki dotyczącej przyciągania migrantów na rynek pracy w UE. To ma się zmienić. W środę (15.11.2023) Komisja Europejska zapowiedziała stworzenie unijnej platformy internetowej mającej łączyć poszukujących pracy specjalistów spoza UE z unijnymi pracodawcami. Pomysł ten nie jest nowy, ponieważ stworzenie takiej bazy KE zapowiedziała już w ramach paktu migracyjnego w 2020 roku, niewiele jednak od tego czasu zrobiła. – Przeszkodziła nam pandemia – tłumaczył podczas spotkania z dziennikarzami wiceprzewodniczący Komisji Margaritis Schinas.

Tak zwany EU Talent Pool ma łączyć fachowców spoza UE z unijnymi pracodawcami. Ci pierwsi będą tu mogli zarejestrować swój profil razem z informacjami dotyczącymi swoich kwalifikacji, umiejętności, doświadczenia zawodowego czy znajomości języków. Ci drudzy będą mogli za pomocą platformy publikować ogłoszenia o wolnych wakatach. – Pracownicy i pracodawcy będą mogli wyszukiwać się nawzajem za pomocą filtrów oraz korzystać z narzędzia, które umożliwi im stworzenie listy najlepszych dopasowań – tłumaczą unijni urzędnicy. – To zupełnie jak Tinder – pisze portal Politico porównując platformę do popularnego serwisu randkowego.

Platforma ma również zawierać informacje dotyczące przepisów imigracyjnych w różnych państwach członkowskich i zasad rozpoznawania kwalifikacji zagranicznych pracowników. Krytycy już teraz jednak zarzucają KE, że projekt nie zawiera precyzyjnych wytycznych co do uznawania dyplomów cudzoziemców, a jedynie bardzo ogólne zapewnienia, że Komisja „będzie rekomendowała krajom członkowskim, aby ułatwiły procedury”.

To niejedyne zarzuty. Unijne związki zawodowe i organizacje praw człowieka, w tym Amnesty International i Europejska Konfederacja Związków Zawodowych, we wspólnym oświadczeniu ostrzegły, że jeśli UE chce przyciągnąć migrantów, musi im zagwarantować, że będą traktowani uczciwie, na równi z lokalnymi pracownikami i że pracodawcy nie będą próbowali ich eksploatować. Zdaniem komisarza Schinasa nie ma takiego ryzyka, bo dostęp do platformy będą mieli tylko sprawdzeni przedsiębiorcy z siedzibą w UE, kontrolę nad wszystkim sprawować będą ponadto urzędy krajowe państw członkowskich.

Węgry. Zapotrzebowanie na zagranicznych pracowników

Podczas spotkania KE z mediami pojawiły się również sugestie, że migranci będą mogli chcieć skorzystać z nadarzającej się okazji, żeby wjechać do Unii, po czym w sprzyjającym momencie wyjechać do „lepszego” kraju UE. – Nie obawiamy się takiej możliwości, pamiętajmy, że pracownicy będą związani z umową z pracodawcą – mówiła komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson.

UE przegrywa z USA i Kanadą

Inna sprawa, że analitycy rynku wskazują, że Unia wcale nie jest tak chętnie wybieranym kierunkiem dla wykwalifikowanych specjalistów. Z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oceniającego atrakcyjność państw dla pracowników zagranicznych wynika, że specjaliści chętniej wybierają USA, Kanadę i Australię zamiast UE. Decydującym czynnikiem może być tu język, a także wielkość rynku pracy – im większy, tym więcej daje możliwości zatrudnienia i mniejsze ryzyko, że migranci zatrudnieni zostaną poniżej swoich kwalifikacji.

– Nie oszukujmy się też, że jeśli chcemy przyciągnąć fachowców, to musimy im zaoferować odpowiednie wynagrodzenie – zauważa w rozmowie z DW Krzysztof Pater. Zapewne dlatego też migranci spoza UE chętniej szukają zatrudnienia w państwach o silnych gospodarkach, jak Niemcy, Holandia, Szwecja i Austria. Biorąc pod uwagę, że UE ma ambicję stać się światowym liderem pod względem innowacji, będzie musiała się postarać, żeby zainteresować pracowników z zewnątrz.

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>