1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czechy zaostrzają walkę z koronawirusem

21 października 2020

Kolejny rekord zakażeń, najwyższa od początku pandemii liczba zgonów i ekstremalnie wysoka liczba zakażonych wśród testowanych to powody, dla których rząd w Pradze znów dokręca anty-covidovą śrubę.

https://p.dw.com/p/3kFV5
Tschechien Prag | Coronavirus
Zdjęcie: Gabriel Kuchta/Getty Images

„O lockdownie bym nie mówił”, stwierdził minister zdrowia Roman Prymula po nadzwyczajnym posiedzeniu rządu, na którym ministrowie postanowili wprowadzić kolejne obostrzenia. „Bo z tym mamy do czynienia w wypadku, gdy nie działa nic oprócz infrastruktury krytycznej i gdy nie wolno oddalić się od swojego mieszkania dalej niż na przykład na 300 metrów”, wyjaśnił. A tak daleko, zdaniem rządu, Czechy  jeszcze nie zaszły.

Ograniczenia wychodzenia i podróżowania

Na razie wciąż jeszcze wolno będzie wyjść do parku czy lasu. Ale poza tym będzie można jedynie iść do pracy, po niezbędne zakupy, do lekarza, czy w celu udzielenia pomocy bliskim. I co najwyżej we dwójkę, jeżeli nie wychodzi się z rodziną.

Można będzie też pojechać do swego domu na wsi, jeśli się go ma, ale już nie do pensjonatu. Hotele i pensjonaty będą mogły przyjmować jedynie gości podróżujących służbowo. Będą mogły też ich żywić, ale wyłącznie od szóstej rano do ósmej wieczorem. Gastronomia działa tylko w tych godzinach już od tygodnia – i jedynie na wynos.

Zresztą poza wyjściem w przyrodę nie bardzo jest po co opuszczać dom. Wszystkie obiekty sportowe i kulturalne, od siłowni i basenów po muzea, pałace i zamki są od tygodnia zamknięte. A ponadto w przestrzeni publicznej nie wolno pić alkoholu.

Tschechien Prag | Coronakrise
Praga, 21.09.2020Zdjęcie: Vit Simanek/CTK/dpa/picture-alliance

Zamknięte sklepy i punkty usługowe

Gospodarka też będzie mogła działać jak dotychczas. Z wyjątkiem handlu i usług, bo od godziny szóstej rano w czwartek 22 października połowa sklepów i punktów usługowych musi znów zawiesić działalność. Otwarte pozostaną głównie sklepy spożywcze i z artykułami dla zwierząt, drogerie, apteki, sklepy komputerowe, ze sprzętem medycznym, tekstyliami i galanterią, kioski z gazetami i tytoniem, a także kwiaciarnie. Nadal będą mogły funkcjonować stacje benzynowe, warsztaty i myjnie samochodowe, kurierzy, optycy, pralnie, punkty skupu surowców, czy też służby pogrzebowe.

Także od czwartku zostanie ograniczony kontakt obywatela z państwem. Urzędy będą mogły przyjmować interesantów jedynie przez dwa dni w tygodniu, łącznie przez dziesięć godzin. Tam, gdzie to możliwe, urzędnicy mają przejść na home office.

Obostrzenia do 3 listopada. A może i dłużej?

Te wszystkie ograniczenia, podobnie zresztą jak szereg uprzednio wprowadzonych, powinny obowiązywać do 3 listopada, kiedy ma się zakończyć stan wyjątkowy. Ale nie musi. Jak powiedział premier Andrej Babisz, rząd zadecyduje 30 października, czy zwróci się do parlamentu o jego przedłużenie.

2 listopada miały powrócić do nauki stacjonarnej w szkołach dzieci z niższych klas szkół podstawowych. To był jedyny termin, co do którego minister Prymula zapewniał przed tygodniem, że na pewno zostanie dotrzymany. Dziś już i to nie jest pewne.

Istnieje też inna wersja odchodzenia od anty-covidovych obostrzeń: rząd zacznie je łagodzić, gdy współczynnik reprodukcji wirusa spadnie poniżej 0,8. Na razie zmalał on jednak jedynie do 1,36, z poziomu 1,5, który odnotowano przed ponad tygodniem. A to oznacza bardzo pesymistyczny scenariusz rozwoju.

Tschechien Prag | Coronakrise
Praga, kolejka przed punktem pobierania testów na koronawirusaZdjęcie: David W Cerny/Reuters

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Coraz smutniejsze rekordy

Do tak daleko idących kroków, które przypominają sytuację z wiosny, rząd został zmuszony, gdyż przyjęte wcześniej obostrzenia nie poskutkowały. Przede wszystkim nie udało się powstrzymać ogromnego wzrostu liczby zakażeń. Według ministra Prymuli główną przyczyną jest nieprzestrzeganie obowiązujących ograniczeń przez sporą część ludzi. Według badań, na które się powoływał, co dziesiąty mieszkaniec kraju w ogóle się do nich nie stosuje, a co piąty tylko częściowo. Drugi powód to organizowane przez niektóre sklepy weekendowe akcje, prowadzące się do gromadzenia w nich ludzi.

Rezultat to dramatyczny wzrost liczby zakażeń koronawirusem, których we wtorek odnotowano niemal 12 tysięcy, najwięcej od początku epidemii. I jeszcze smutniejszy rekord z poniedziałku, gdy odnotowano 97 zgonów na COVID-19.

Najbardziej alarmującym wskaźnikiem jest jednak stosunek liczby testów z pozytywnym wynikiem do łącznej liczby przeprowadzonych testów, który urósł do 32 procent. To oznacza, że i poza testowanymi jest wielu zakażonych - stwierdził minister zdrowia.

Koronawirus. Ostatni krawiec w londyńskim City

Groźba kolapsu

Obecnie w czeskich szpitalach leczą się z COVID-19 ponad cztery tysiące pacjentów. To oznacza, że zajętych jest 80 procent szpitalnych łóżek, którymi jeszcze do niedawna dysponowała czeska służba zdrowia. Ich liczba jest jednak szybko zwiększana i ma wzrosnąć o 10 tysięcy.

Ale i te miejsca zdaniem ministra Prymuli mogłyby zostać zajęte już między 8 a 10 listopada, gdyby nie zostały wprowadzone nowe obostrzenia, które zaczną obowiązywać od czwartku. Jeszcze czarniejszą wizję przedstawił premier Babisz, według którego służbie zdrowia groziłby w tym czasie kolaps, gdyby nie zostały podjęte kroki, o których rząd zadecydował na środowym posiedzeniu nadzwyczajnym.

Pomoc z zagranicy

Szef rządu zapowiedział, że podczas czwartkowej rozmowy z premierami Grupy Wyszehradzkiej  zwróci się do nich o pomoc. O ewentualnej pomocy Praga rozmawia też z władzami landowymi w Dreźnie i Monachium, a także z Unią Europejską i NATO.

Tymczasem już w przyszłym tygodniu wybiera się do Czech grupa 28 lekarzy i pracowników medycznych amerykańskiej Gwardii Narodowej z Teksasu i Nebraski, którzy mają doświadczenie w walce z COVID-19. Wzmocnią oni szpitale borykające się dziś z brakiem personelu.