1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: islamscy terrroryści na celowniku służb specjalnych

12 kwietnia 2011

Ośmiu domniemanych islamskich terrorystów stoi od dziś (12.04.2011) przed sądem w Monachium pod zarzutem tworzenia ugrupowania terrorystycznego. Al Kaida nadal znajduje się na celowniku niemieckich służb specjalnych.

https://p.dw.com/p/10rpE
Osama bin Laden chce zwalczać Zachód wszelkimi dostępnymi środkamiZdjęcie: AP/DW-Fotomontage

Wielkie obławy w całych Niemczech, wzmocnione patrole policji na dworcach, lotniskach i w innych publicznych miejscach – tak wyglądał najwyższy stopień alarmu na jesieni 2010 roku.

Niemieckie i europejskie służby specjalne otrzymywały wtedy informacje, że w drodze do Niemiec są islamscy terroryści niemieckiego pochodzenia, wyszkoleni w obozach dla terrorystów na pograniczu afgańsko-pakistańskim. Jako możliwą datę zamachów podawano początek listopada 2010. Wprawdzie do zamachów nie doszło, ale eksperci nie wątpią w determinację ekstremistów.

Bundespolizei / Flughafen Frankfurt / Terror
Niemiecki policjant na lotnisku we Frankfurcie nad MenemZdjęcie: AP

Zagrożenie nie minęło

„Najgorsze, że mamy do czynienia z nieznanymi, jak dotąd, niemieckimi zwolennikami islamskich organizacji terrorystycznych” - twierdzi Jörg Ziercke, szef Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA). Ich liczbę szacuje się w Niemczech na 100 - 200 osób. Około 130 osób znajduje się pod obserwacją służb specjalnych.

Za pomocą blogów i różnych forów internetowych iterroryści próbują werbować kolejnych zwolenników. „Trzeba z tym skończyć” - uważa szef niemieckiego MSW, Hans-Peter Friedrich (CSU). Minister chce wyposażyć służby w dalej idące uprawnienia. Stąd rozpoczynający się dziś (12.04.2011) w Monachium proces przeciwko członkom organizacji „Globalny Front Islamskich Mediów” ma szczególne znaczenie.

Nowe wyzwania

Screenshot Videobotschaft Eric Breininger
Niemiecki terrorysta Eric Breininger nawołuje do świętej wojny z Niemcami - kadr z filmu wideoZdjęcie: picture-alliance /dpa

Podczas, gdy w latach 90-tych Niemcy były raczej spokojnym zapleczem dla islamskiego terroryzmu, od miesięcy służby specjalne obserwują wzmożoną aktywność i podróże podejrzanych. „Scenaredykalnie islamska stała się bardziej niespokojna” - potwierdza Jörg Ziercke i eksperci z BKA. Rośnie liczba osób stanowiących potencjalne zagrożenie. W ciągu pięciu lat ich liczba podwoiła się. Szczególnie od 2010 roku przybyło osób obserwowanych przez służby specjalne. W kręgu zainteresowania tych służb znajduje się coraz więcej konwertytów i osób z niemieckim obywatelstwem. Szacuje się, że około 70 niemieckich dżihadowców ma za sobą szkolenie w obozach dla terrorystów.

Jedną z takich osób był Niemiec marokańskiego pochodzenia, Bekkay Harrach, który pod pseudonimem Abu Talha w 2009 opublikował wideo tuż przed wyborami do Bundestagu. Groził w nim zamachami, o ile niemieccy żołnierze nadal uczestniczyć będą w misji w Afganistanie. Według niesprawdzonych informacji Abu Talha miał polec później w jednej z potyczek na północy Afganistanu.

.

Dochodzenie w toku

Przeciwko osobom podejrzanym o terroryzm toczy się w Niemczech około 300 dochodzeń. Dotyczą nie tylko osób kojarzonych z Al Kaidą, ale i takich organizacji, jak „Islamski Ruch Uzbekistanu” czy „Uzbecka Unia Islamskiego Dżihadu”. Działania niemieckich służb specjalnych nie ograniczają się jednak tylko do terytorium Niemiec. Funkcjonariusze BKA działają także w Afganistanie i współpracują z tamtejszą policją w ramach misji Eupol. W kręgu zainteresowania Niemców są też komórki Al-Kaidy w północnej Afryce, w Jemenie, Arabii Saudyjskiej, w Somalii i w Iraku.

Kontrola dróg komunikacji

Innenminister Deutschland Hans-Peter Friedrich
Szef niemieckiego MSW, Hans-Peter Friedrich, chce większe uprawnieniaZdjęcie: picture alliance/dpa

Minister spraw wewnętrznych, Hans-Peter Friedrich (CSU), chce, by służby specjalne miały więcej możliwości nadzoru nad systemem kontaków potencjalnych terrorystów.

Władze mają mieć możliwość przechowywania danych telekomunikacyjnych przez co najmniej sześć miesięcy. Dotyczy to zarówno telefonów, jak i internetu.

Rolf Tophoven z Instytutu Badań nad Terroryzmem w Essen uważa jednak, że najbardziej efektywnym sposobem prewencji nie jest zdobywanie danych telekomunikacyjnych, ale ludzi z kręgu terrorystów. „Musimy przekonać do nas coraz więcej sympatyków Al-Kaidy” - uważa naukowiec.

Dowodem na to było udaremnienie w 2010 próby zamachu za pomocą lotniczych bomb pocztowych nadanych w Jemenie. Bomby przez Niemcy trafiły do Londynu, gdzie zostały rozbrojone. Udało się to tylko dzięki informacjom przekazanym przez osobę z kręgu terrorystów.

Wolfgang Dick / Bartosz Dudek
red. odp. Andrzej Paprzyca