1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Opinia: Odwaga i frustracja na szczycie UE

Riegert Bernd Kommentarbild App
Bernd Riegert
24 czerwca 2022

Zmienia się nastawienie wobec kwestii rozszerzania UE. Inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała, że zamiast małostkowych pertraktacji, jak na Bałkanach, tematem negocjacji jest dziś geopolityka.

https://p.dw.com/p/4DBS6
W 2018 r. mieszkańcom Albanii wydawało się, że Europa zapaliła dla ich kraju zielone światło
W 2018 r. mieszkańcom Albanii wydawało się, że Europa zapaliła dla ich kraju zielone światłoZdjęcie: DW/Ani Ruci

W ubiegających się o akcesję do Unii Europejskiej państwach Bałkanów Zachodnich szerzy się frustracja. Od dziesięcioleci jest im obiecywane unijne członkostwo, ale z różnych powodów sprawy nie posuwają się naprzód. A tu Ukraina i w ślad za nią Mołdawia nagle je wyprzedzają i w rekordowym tempie stają się kandydatami.

Frustracja jest zrozumiała, ale opiera się na fałszywych przesłankach. W przyszłości rozszerzanie UE będzie związane z geopolityką, z obroną przed imperialnymi zakusami prezydenta Rosji. Tu nie chodzi już – jak w wypadku Bałkanów Zachodnich, a po części także w tak szczególnym przypadku, jakim jest Turcja – o polityczne i gospodarcze dostosowanie społeczeństw państw ubiegających się o swoje miejsce w Unii Europejskiej do jej standardów.

Ryzykowny, ale konieczny krok

Podejmując historyczną decyzję o woli przyjęcia tak ogromnego, a jednocześnie pogrążonego w wojnie państwa, jakim jest Ukraina, Unia Europejska wytyczyła sobie zupełnie nowy kierunek. – To politycznie ryzykowne przedsięwzięcie – mówi doświadczony szef dyplomacji Luksemburga Jean Asselborn. Ale i niezbędne. Ci, którzy nie chcieli iść na całość, jak Francja, Holandia, Portugalia, a także Niemcy, pocieszają się faktem, że ten krok nic dziś nie kosztuje, a faktyczna akcesja Ukrainy do Unii po latach negocjacji, to jak na razie jedynie bardzo schematyczna wizja przyszłości.

Autor komentarza Bernd Riegert
Autor komentarza Bernd RiegertZdjęcie: DW

Na dłuższą metę ten historyczny krok będzie miał również pozytywny skutek dla ubiegających się o unijne członkostwo państw bałkańskich. Obecnie bowiem UE zajmuje się przede wszystkim minimalizowaniem wpływów Rosji i Chin w regionie. Kryteria akcesji, które do tej pory musiały być ściśle przestrzegane, zostaną więc nieco złagodzone.

Irytująca i niepotrzebna blokada ze strony Bułgarii musi zostać szybko przezwyciężona. Nie może być tak, że któryś z krajów UE załatwia swoje wewnętrzne problemy polityczne, biorąc za zakładnika proces akcesyjny. Jednak nie tylko Bułgaria, ale i Grecja, i Francja zawetowały w przeszłości te działania w dogodnym dla siebie miejscu.

Bałkany muszą same rozwiązywać swoje problemy

Jeśli Unia Europejska jest przyczyną problemów z dotychczasowym przebiegiem procesu akcesyjnego państw Bałkanów Zachodnich, to co najwyżej tylko po części. To do samych ubiegających się o członkostwo w niej należy pokonanie naprawdę dużych przeszkód na tej drodze. Unia nie może im zaordynować ani stabilnej demokracji, ani rządów prawa, ani rozwiązań ich konfliktów z sąsiadami. Tym muszą się zająć same. Bośnia i Hercegowina, Kosowo, Serbia i Albania mają tu wciąż twardy orzech do zgryzienia.

UE koncentruje się teraz na Ukrainie
UE koncentruje się teraz na Ukrainie Zdjęcie: Andreas Franke/picture alliance

Byłoby dobrze, gdyby 26 państw UE postawiło się Bułgarii i gdyby rozpoczęły one rozmowy akcesyjne z Macedonią Północną i Albanią. Niestety, zasada jednomyślności to uniemożliwiła. W tym sensie szczyt w Brukseli okazał się kolejną straconą szansą na nadanie nowego impulsu działaniom na rzecz Bałkanów Zachodnich. Wysłał jednak bardzo silny sygnał w stronę Rosji: pomimo wszystkich trudności Unia jest gotowa przeskoczyć swój własny cień i przyjąć Ukrainę. A Moskwa nie jest w stanie temu zapobiec.

Presja na reformy także w Unii

Nie ulega wątpliwości, że ten odważny krok zmieni Unię Europejską. Musi ona stać się bardziej otwarta na przyjmowanie kolejnych państw. Musi usprawnić swoje procesy decyzyjne. W przeciwnym razie nie będzie w stanie zintegrować swoich nowych członków. Nie jest to odkrywcze spostrzeżenie, tyle tylko, że w ostatnich latach niewiele się zmieniło w tej kwestii. W przeciągu ostatnich 15 lat kryzysy – finansowy, zadłużeniowy i uchodźczy – spowodowały wzrost liczby eurosceptycznych populistów w krajach Unii Europejskiej. Z tego też powodu radykalnie zmalała gotowość do jej rozszerzania. Pytanie, czy wstrząs geopolityczny wywołany atakiem Rosji na Ukrainę pomoże odwrócić tę tendencję, czy wręcz ją nasili, pozostaje otwarte.

Tym razem Unia musi działać sprawniej niż w wypadku Turcji. Ten olbrzymi kraj miał zostać przyjęty do UE, po części z powodów geostrategicznych, w 2005 roku. W trakcie trudnego procesu akcesyjnego Turcję zniosło jednak do obozu autokratów i w przewidywalnej przyszłości nie ma ona szans na wejście do Unii Europejskiej. To nie śmie się powtórzyć w wypadku Ukrainy.

Studio Europa: Boeselager i Kohut o zbrojeniu się Niemiec