1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przemoc seksualna w rodzinie. Dzieci potrzebują pomocy

Andrea Grunau
8 września 2021

Państwo chroni rodziny. Ale nie wszystkie dzieci są w swoim domu bezpieczne. Praca badawcza pokazuje, że dzieci, które doświadczają przemocy seksualnej, rzadko otrzymują pomoc.

https://p.dw.com/p/405OS
Symbolbild - Kindesmissbrauch
Zdjęcie: Imago Images/Imagebroker

– Nigdy nie zapomnę dnia, w którym mi uwierzono – mówi Angela Marquardt. Jest członkiem rady ofiar przy UBSKM, niezależnym komisarzu ds. seksualnego wykorzystywania dzieci. Ponad połowa z ofiar, które się zgłosiły, doświadczyła wykorzystania seksualnego we własnej rodzinie. Jedną z nich jest Angela Marquardt.

Przez długi czas nie prowadzono prawie żadnych badań na ten temat. Marquardt zaznacza, że dzieciom i nastolatkom rzadko kiedy się wierzy i prawie nigdy nie pomaga, gdy doświadczają przemocy seksualnej ze strony (przybranego) ojca, wujka, dziadka, brata, (przybranej) matki lub innych krewnych.

Rodzina jako bezpieczna przestrzeń staje się pułapką

– Dziecko nie może uwolnić się od własnej rodziny – mówi Sabine Andresen, przewodnicząca niezależnej komisji ds. oceny nadużyć seksualnych wobec dzieci, która przedstawiła nowe badania w Berlinie. Rodzina jako bezpieczna przestrzeń jest, jej zdaniem, już od pokoleń rodzajem pułapki. – Wiele ofiar donosi, że ich rodziny miały kontakt chociażby z urzędami ds. młodzieży - Jugendamtami  – mówi Andresen. Mimo to nie pomagano dzieciom, a interesy dorosłych często brały górę.

Andresen współpracowała przy pracy badawczej „Przemoc seksualna w rodzinie. Społeczne przewartościowanie przemocy seksualnej wobec dzieci i młodzieży od 1945 roku do dziś". Chodzi o wykorzystywanie seksualne – od ataków słownych po gwałty.

Przez pięć lat badacze anonimowo analizowali poufne przesłuchania i pisemne oświadczenia 870 ofiar, z których prawie 90 procent stanowiły dziewczęta. Niektóre z nich były wykorzystywane przez kilku sprawców. Prawie połowa z nich miała mniej niż sześć lat, kiedy ktoś z ich bliskich zaczął je molestować. Najmłodsi byli niemowlętami.

Wielu z nich początkowo nie rozumiało, co się z nimi dzieje. „Zostałam wykorzystana seksualnie przez mojego dziadka w wieku, kiedy nie umiałam jeszcze mówić. To była bardzo długa droga, aby do tego dojść i to nazwać” - mówiła jedna z ofiar. 

Większość sprawców to mężczyźni

Inna ofiara relacjonuje: „W tamtym czasie kilka razy też uciekałam, ale nie udało mi się zbiec daleko. Jako siedmiolatka nie wiedziałem, dokąd biec". Andresen podkreśla, jak ważne są zeznania ofiar, które często dopiero po latach opowiadają o swoich przeżyciach, aby dowiedzieć się, w jak beznadziejnej sytuacji znajdują się dzieci.

Inny przykład: „Za każdym razem, gdy to się działo, odczuwałam przeszywający ból i głęboki smutek. To pozbawiło mnie dzieciństwa. Już się nie bawiłam i nie śmiałam. Zaczęłam dużo płakać, zwłaszcza wśród ludzi, a to z kolei powodowało, że ze mnie kpiono i szydzono, a ja coraz bardziej stawałam się outsiderem”.

Z zeznań poszkodowanych wynika, że dzieci często są uciszane za pomocą gróźb. „To, co dzieje się w rodzinie, nie jest niczyją sprawą. To wciąż głęboko we mnie tkwi: nie wolno mi nic nikomu powiedzieć. Zawsze towarzyszyła mi ta groźbą: jeśli coś wyjdzie na jaw, to mój ojciec może pójść do więzienia".

Często zdarza się tak, że dzieci, które doświadczają przemocy w domu, nie są przez nikogo chronione
Często zdarza się tak, że dzieci, które doświadczają przemocy w domu, nie są przez nikogo chronioneZdjęcie: Imago Images/Panthermedia

Większość sprawców (87 procent) stanowili mężczyźni, z czego prawie połowa to ojcowie biologiczni, ojczymowie lub ojcowie zastępczy. Wiele dzieci szukało pomocy u członków rodziny, głównie u swoich matek, często bezskutecznie.

Odpowiedzialność społeczeństwa

Osoby, które w dzieciństwie doznały przemocy seksualnej w rodzinie, niejednokrotnie mówią o poczuciu osamotnienia – twierdzą autorzy badania. W przeciwieństwie do osób, które doświadczyły przemocy seksualnej w szkole, klubie sportowym, kościele, ofiarom przemocy domowej znacznie trudniej jest znaleźć osoby kontaktowe lub połączyć siły z innymi, nawet później, kiedy już pogodzą się z sytuacją.

W rodzinach, mówi Angela Marquardt z rady doradczej ds. ofiar, ludzie często solidaryzują się ze sprawcami, a wykluczają tych, którzy ucierpieli. Ważne dla niej jest to, aby w badaniu postrzegać osoby dotknięte problemem jako ekspertów, którzy wiedzą, jak poradzić sobie z przeszłością i którzy nie przyjmą jedynie roli ofiary.

Angela Marquardt chce, żeby osoby pokrzywdzone nie były postrzegane tylko przez pryzmat ofiary
Angela Marquardt chce, żeby osoby pokrzywdzone nie były postrzegane tylko przez pryzmat ofiaryZdjęcie: picture-alliance/dpa/D. Spiekermann-Klaas

– Społeczeństwo nie ma prawa zostawiać dzieci w rodzinach samym sobie – podkreśla. Dzieci nie mają instytucji, do której mogłyby się zwrócić. – Kontekst przemocy seksualnej w rodzinie nie jest sprawą prywatną – ostrzega. Domaga się też szerokiej debaty społecznej, nie tylko wtedy, gdy wstrząsające przypadki wywołują krótkotrwałe zainteresowanie problemem.

„Przemoc seksualna nie jest sprawą prywatną”

Zdaniem Sabine Andresen należy zwrócić uwagę na to, kto może dostrzec potrzeby dzieci i udzielić im pomocy w rodzinach i poza nimi, „u sąsiadów, w świetlicy, w szkole, aż po urząd ds. młodzieży". Można dostrzec „wielką niechęć do interweniowania w rodzinach. Ale przemoc seksualna nie jest sprawą prywatną”. Z relacji osób, których dotknęła, wynika, jak często brak interwencji prowadził do tego, że dzieciom i młodzieży nie udzielano pomocy.

– Potrzebna jest dalsza ocena pracy urzędów ds. młodzieży i ich działań w ostatnich dziesięcioleciach – postuluje. Dodała, że pracuje nad tym specjalna komisja i zaznaczyła, że należy zagwarantować, by prawa dzieci i młodzieży zostały wysłuchane.

Sabine Andresen przewodniczy niezależnej komisji, która zajmuje się wyjaśnianiem przypadków molestowania seksualnego dzieci
Sabine Andresen przewodniczy niezależnej komisji, która zajmuje się wyjaśnianiem przypadków molestowania seksualnego dzieciZdjęcie: Barbara Dietl

Przez dziesięciolecia istniała „ciągłość braku szacunku, pogardy wobec dzieci i młodzieży". Aby poprawić sytuację, należy lepiej wyposażyć ośrodki doradztwa i urzędy ds. młodzieży. – I trzeba zadać sobie pytanie: dlaczego tak potwornie trudno jest uwierzyć dzieciom i młodzieży?.

Wielu spośród tych, którzy podzielili się swoimi doświadczeniami, chciałoby, aby dzisiejszym dzieciom oszczędzono tego, co oni sami tak długo znosili – powiedziała jedna z ofiar. – Myślę, że to bardzo pomaga, jeśli działa się natychmiast i nie zostawia się dziecka samego przez 15 lat, a ono jakoś musi sobie radzić. Koniec z zamykaniem oczu, koniec z odsuwaniem problemu od siebie.