1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Słowacja krytyczna wobec Nord Stream 2. Ale Czesi są na tak

29 kwietnia 2019

Podczas gdy Słowacy jednym głosem z Ukraińcami sprzeciwiają się budowie Nord Stream 2, Czesi cieszą się, że znakomita większość gazu, który popłynie przez Bałtyk, musi pokonać tranzytem ich terytorium.

https://p.dw.com/p/3HZ6D
Budowa gazociägu Nord Stream 2
Budowa gazociägu Nord Stream 2Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Wüstneck

45,1 z 55 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego, które rocznie popłyną gazociągiem Nord Stream 2 zostanie skierowanych gazociągiem Eugal do Czech – powiedział niedawno czeskiej agencji prasowej CTK rzecznik projektu firmy Gascade Reemt Bernert.

Nord Stream 2 wejdzie na ląd w niemieckiej gminie Lubmin, kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Świnoujścia. Stamtąd rosyjski gaz popłynie do odległego o 480 km Deutschneudorfu w Rudawach na granicy z Czechami budowanym od jesieni gazociągiem Eugal, który połączy się tam z nowym czeskim gazociągiem Antilopa.

Osiem kilometrów dalej na zachód, między Olbernhau a Brandovem, łączą się dwa inne gazociągi, niemiecki OPAL i czeska Gazela. Od kilku lat płynie nimi gaz z pierwszego Nord Streamu. Podobnie jak Gazela, także Antilopa poprowadzi do Bawarii. Granicę osiągnie w pobliżu autostradowego przejścia Rozvadov/Waidhaus. Gotowa ma być za dwa lata.

Czesi nie stracą…

Obecnie spółka NET4GAS, operator czeskiej sieci gazociągów należący do niemieckiego koncernu ubezpieczeniowego Allianz i kanadyjskiego funduszu emerytalnego OMERS, przesyła swoimi rurami do 45 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Uruchomienie Antilopy podwoi tę ilość.

Zdaniem byłego premiera Czech Mirka Topolánka, który dziś jest dyrektorem do spraw rozwoju zagranicznego w firmie Eustream zarządzającej gazociągami na Słowacji, uruchomienie Nord Streamu 2 nie tylko nie zaszkodzi Czechom, lecz nawet przyniesie im korzyści.

Trasa gazociągu Nord Stream 2
Trasa gazociągu Nord Stream 2

Pewnie dlatego w Pradze trudno usłyszeć podobne słowa, jak te, które padły niedawno w Bratysławie, podczas wspólnej konferencji prasowej premierów Słowacji i Ukrainy. Peter Pellegrini zapewnił wtedy swojego gościa, że odrzuca projekt Nord Stream 2. Wołodymyr Hrojsman nazwał zaś bałtycki gazociąg elementem rosyjskiej wojny hybrydowej przeciw Europie.

…Słowacja zagrożona

Mocne słowa Pellegriniego nietrudno zrozumieć. W kwestii tranzytu rosyjskiego gazu jego kraj znajduje się w podobnej sytuacji, jak i Ukraina. Jeśli Rosja przykręci kurki na gazociągach Sojuz i Braterstwo, które tuż przed zachodnią granicą Ukrainy łączą się w gazociąg Transgaz – wówczas ucierpi też Słowacja.

– Przedstawiciele Czech mówią natomiast z grubsza to samo co i Angela Merkel, czyli że po zbudowaniu Nord Streamu 2 Europa nie może zrezygnować z tranzytu przez Ukrainę. Ale to jest trochę pokrętne – uważa Topolánek.

Słowacji może jednak zaszkodzić nie tylko Rosja, ale i Czechy. NET4GAS chce bowiem połączyć swoją sieć z austriacką. W ten sposób uniknąłby słowackiego tranzytu i związanych z tym opłat. A Słowacja straciłaby znaczną część tranzytu z kierunku zachodniego.

Firma z Czech walczy o dwa projekty. Pierwszy to BACI (Bidirectional Austrian-Czech Interconnector) – rura, która ma połączyć czeski Brzeclav z austriacką wioską Baumgarten an der March (nad Morawą), gdzie żyje mniej niż dwustu ludzi, ale znajduje się jeden z najważniejszych hubów gazowych w Europie.

– Gdyby powstał, można by bez większych problemów zbudować BBI (Breclav-Baumgarten Interconnector) o jeszcze większej przepustowości – wskazuje były premier Czech.

A to by oznaczało kolejne zmniejszenie tranzytu przez Słowację.

– Jako osoba zatrudniona przez słowacką spółkę Eustream nie mogę nie widzieć, że ta sprawa dzieli oba te kraje – mówi Topolánek.

Nieoczekiwane wsparcie

Eustream w liście do austriackiego regulatora energetycznego E-Control już dwa lata temu zaopiniował obie rury jako „projekty zbędne i nieefektywne z rynkowego punktu widzenia”, ponieważ będą dublować istniejące połączenie między oboma krajami, „które przebiega przez słowackie terytorium i dysponuje wystarczającą przepustowością”.

W tym sporze największym sprzymierzeńcem Słowaków stał się nieoczekiwanie… czeski regulator energetyczny ERÚ.

– Spółka NET4GAS nie udowodniła, że projekt BACI wyraźnie poprawi integrację rynku, bezpieczeństwo dostaw, konkurencję gospodarczą czy stabilność – mówił przed rokiem rzecznik urzędu Michal Kebort.

– ERÚ też uważa, że połączenie równoległe do już istniejącego jest zbędne i niepotrzebne, a jego budowa spowoduje wzrost cen gazu – wyjaśnia były premier.

Dlatego też urząd nakazał wykreślenie BACI z dziesięcioletniego planu rozwoju czeskiej sieci gazowej. Decyzja była zaskakująca, gdyż przedsięwzięcie ma poparcie Brukseli. Komisja Europejska umieściła ten interkonektor na liście priorytetów, jako element Korytarza Północ-Południe, który ma połączyć gazoporty w Świnouściu i na chorwackiej wyspie Krk.

Operator się odwołał, ale znów przegrał. Wtedy zaskarżył regulatora przed sądem.

Słowacja wspiera Ukrainę

Pod koniec 2013 Słowacja zgodziła się uruchomić fizyczny rewers na jednej z nieużywanych rur Transgazu, czyli na pompowanie gazu w przeciwnym kierunku, niż zaplanowali jego konstruktorzy – z Unii Europejskiej na Ukrainę. Już rok później stała się najważniejszym partnerem Ukrainy w kwestii zapewnienia jej bezpieczeństwa gazowego. Ze Słowacji Ukraina może bowiem otrzymywać do 15 miliardów metrów sześciennych gazu. A także sześć miliardów z Węgier i półtora miliarda z Polski.

– Jeśli do tego dodamy 21 miliardów metrów sześciennych własnego wydobycia, Ukraina nie musi się już obawiać, jak przeżyć zimę – mówi Mirek Topolánek.

W tej sytuacji kapitalne znaczenie ma utrzymanie najważniejszej drogi dostaw, jaką jest Transgaz. To zaś, w wypadku uruchomienia Nord Streamu 2 może stanąć pod znakiem zapytania, bo niższy przesył gazu z Rosji będzie oznaczać niższe wpływy z tranzytu, co grozi utratą opłacalności gazociągu.

Mirek Topolánek
Mirek TopolánekZdjęcie: DW/A. M. Pędziwol

Rekonstrukcja gazociągu

Topolánek nie sądzi, żeby Gazprom całkowicie zrezygnował z tranzytu gazu do Europy przez Ukrainę.

– Toczą się trilateralne rozmowy między Ukrainą, Rosją, a Komisją Europejską, z których wynika, że i dla Rosji wygodniej będzie utrzymać część ukraińskiego tranzytu – mówi. – Między innymi dlatego, że każda rura musi być naprawiana. A zatem potrzebne są rezerwy. W każdym razie ukraiński tranzyt musi być przynajmniej tak wielki, żeby pokrył koszty rekonstrukcji i utrzymania linii tranzytowej. Ale na razie na to nie wygląda.

To się jednak może zmienić

Na Ukrainie cały biznes ropno-gazowy podlega dziś państwowemu Naftogazowi. Siecią gazociągów tranzytowych zarządza jego spółka-córka Ukrtransgaz (UTG). Po zakończeniu sporu z Gazpromem przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie ma je przejąć utworzona dwa i pół roku temu niezależna spółka Mahistralni Gazoprovody Ukrainy (MGU). Tak jest w Unii Europejskiej, gdzie Trzeci Pakiet Energetyczny stanowi, że sieci energetyczne nie mogą należeć do producentów przesyłanych przez nie produktów, i nakazuje przekazanie ich niezależnym operatorom.

Konsorcjum dla Ukrainy

3 kwietnia Naftogaz poinformował, że wraz z UTG i MGU podpisał porozumienie o utworzeniu grupy roboczej „z pięcioma wiodącymi europejskimi TSOs [operatorami systemu przesyłowego], którzy są zainteresowani wspieraniem ukraińskiego procesu rozdzielania własności i przyszłym zaangażowaniem w kierowanie GTS [systemem przesyłu gazu] Ukrainy.” Ta piątka to słowacki Eustream, belgijski Fluxys, holenderska Gasunie, GRTgaz z Francji oraz włoski Snam. Ani polskiej, ani niemieckiej spółki wśród nich nie ma.

Zaledwie dwa tygodnie później słowacki premier podejmując w Bratysławie szefa ukraińskiego rządu wyraził zadowolenie, „że pan Hrojsman potwierdził, że Ukraina chce utworzyć konsorcjum, w ramach którego chce rekonstruować ukraińską infrastrukturę gazową”. To uniemożliwi Rosji argumentowanie jej złym stanem na rzecz rezygnacji z ukraińskiego tranzytu.

Zjeść ciasto i mieć ciastko

– Celem jest, żeby konsorcjum mogło prowadzić tranzyt przez Ukrainę – podkreśla Topolánek. – Ukraińcom zależy na utrzymaniu tranzytu. Problem polega jednak na tym, że jednocześnie nie chcą zrezygnować z absolutnego wpływu na ten tranzyt. A jedno i drugie naraz nie jest możliwe.

Aby utrzymać Transgas Ukraina będzie musiała zdaniem byłego premiera Czech podnieść swoje wydobycie i stać się krajem-eksporterem.

– Wtedy te rury mogą być używane w celu dostaw na Zachód, a nie tylko do tranzytu. Żeby zaś zwiększyć własną produkcję na przykład do 40 miliardów metrów sześciennych i stać się eksporterem, Ukraina musi dopuścić do wydobywania gazu partnerów. Na początek to oznacza, że musi określić, w jaki sposób będą wydawane licencje – konkluduje Mirek Topolánek, który w 2010 roku, jako ówczesny przewodniczący Rady Europejskiej, musiał w imieniu całej Unii zmierzyć się z pierwszym ukraińskim kryzysem gazowym.

 

* NET4GAS to operator czeskich gazociągów, w tym czeskiej części gazociągu Transgas wiodącego z Ukrainy przez Słowację i Czechy do Niemiec. Przedtem zarządzało nim przedsiębiorstwo państwowe Transgas, które w 2001 roku zostało przekształconego w spółkę akcyjną, a rok później sprzedane niemieckiemu koncernowi RWE Gas. W 2006 roku zarządzanie gazociągiem zostało przekazane (zgodnie z Trzecim Pakiem Energetycznym) niezależnej spółce RWE Transgas Net, przemianowanej w 2010 roku na NET4GAS. W 2013 roku RWE Gas sprzedał ją konsorcjum funduszy infrastrukturalnych Allianz Capital Partners i Borealis Infrastructure [dzisiaj OMERS Infrastructure].